Jak na tle europejskich konkurentów wypadają polskie przedsiębiorstwa, co zrobić, aby zwiększyć i ich siłę przebicia i jak postępować, by każdego dnia dokładać swoją cegiełkę do rozwoju gospodarczego kraju, tłumaczy prezes firmy FAKRO Ryszard Florek
Michał Banasiak: Stoi pan na czele firmy, której udało się zaistnieć na rynku europejskim i światowym. Okazało się jednak, że rywalizacja z już istniejącymi, większymi konkurentami jest trudna nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia. Jakie przeszkody stoją na drodze mniejszych firm, które chcą rzucić wyzwanie potentatom?
Ryszard Florek: Wszystkie polskie firmy, próbujące swoich sił na rynku globalnym, ale także działające na rodzimym rynku muszą zmagać się z nierówną konkurencją zachodnich koncernów. Te koncerny są na ogół wielokrotnie większe od ich polskich konkurentów, dysponują znacznie większym kapitałem, a przede wszystkim dużo większym efektem skali. Dodatkowo, jak pokazuje przykład firmy FAKRO, polskie firmy mierzą się z antykonkurencyjnymi praktykami ze strony ich większych, zachodnich rywali.
FAKRO dostarczyło Komisji Europejskiej ponad czterysta dowodów na nieuczciwe działania firmy VELUX, które mają na celu doprowadzenie do wyeliminowania nas z rynku. Mamy tu zarówno przykłady stosowania drapieżnictwa cenowego, czyli sprzedaży poniżej kosztów, czarnego PR-u względem produktów z Polski, jak i nierównego traktowania klientów. Nasz konkurent stosuje w tym celu rabaty inwestycyjne, markę walczącą, umowy wyłącznościowe, zmowę cenową czy też punktowe, nieoficjalne rabaty mające na celu wyeliminowanie nas z obrotu.
W wielu wywiadach podkreśla pan, że istnieje unijne prawo, które reguluje kwestie konkurencji i powstawania monopoli. Dlaczego w takim razie nie jest egzekwowane?
W momencie gdy Polska i pozostałe kraje przystępowały do UE, Komisja Europejska zajmowała się wszystkimi skargami, które do niej wpłynęły. Krótko po naszym wejściu, kiedy firmy z nowych krajów mogły składać do UE jakieś zastrzeżenia, Komisja zmieniła zasady gry, nie konsultując tego z żadnym ciałem reprezentującym wszystkie kraje. Obecnie, zgodnie z wewnętrznymi wytycznymi, zajmuje się tylko tematami, które sama uzna za ważne. To ogromne rozczarowanie. Jak wskazuje raport, od 2004 roku KE ani razu nie opowiedziała się po stronie przedsiębiorstwa z nowo przyjętych państw członkowskich, jeżeli sprawa dotyczyła nadużycia pozycji przez firmę ze “starej” Unii. Dużo chętniej zajmuje się skargami składanymi przez kraje tzw. “starej Europy”. Jak wynika z raportu “Polityka Insight” pt. „(Nie)uczciwa konkurencja. Czy unijne prawo konkurencji sprzyja niektórym państwom”, ten problem dotyczy nie tylko polskich firm, ale i firm z pozostałych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Jak zatem, przy ugruntowanej współpracy dużych, międzynarodowych marek, lobbujących u najważniejszych krajowych i unijnych polityków, walczyć o swoje racje?
Mogę się odnieść do przykładu naszej firmy. FAKRO złożyło w 2006 roku zawiadomienie do UOKiK ws. nadużywania pozycji dominującej przez VELUX. Urząd w toku postępowania podjął decyzję o przekazaniu sprawy do Komisji Europejskiej z uwagi na szeroki europejski zakres rynku okien dachowych. Komisja zamknęła postępowanie z urzędu w 2009 nie podejmując merytorycznego rozstrzygnięcia. W 2012 roku FAKRO złożyło własną skargę do Komisji przedstawiając ponad 400 dowodów. KE po 6 latach podjęła decyzję, że nie zamierza prowadzić postępowania i po raz kolejny nie odniosła się merytorycznie do stawianych VELUXowi zarzutów. FAKRO walczy jednak dalej – złożyliśmy odwołanie od tej decyzji do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie boimy się mówić na głos o nierównych szansach konkurowania na rynkach europejskich.
Często podkreśla pan, że nie chodzi o faworyzowanie polskich firm, czy to na rynku wewnętrznym czy poza Polską, ale o równe traktowanie.
Komisja Europejska zajmuje się praworządnością w Polsce a ja chciałbym by sama zajęła się przestrzeganiem prawa. Albo chcemy budować wspólną Europę albo dzielimy na lepszych i gorszych. Moje doświadczenia wskazują, że dla Komisji Europejskiej ten drugi wariant jest bliższy. Obecna Komisja Europejska zamiast myśleć o wzmocnieniu pozycji Unii Europejskiej na arenie światowej skupia się na obronie interesów wybranych krajów Europy Zachodniej.
Wchodzące do Polski zagraniczne firmy często korzystają z ulg podatkowych czy innych benefitów ekonomicznych. To faktycznie konieczne, aby przyciągnąć zagraniczne inwestycje? Jak zapatruje się pan na to jako rodzimy przedsiębiorca?
Nasze rodzime firmy rozwijają się organicznie, stopniowo, co roku o trochę zwiększając skalę działalności. Z tego względu trudniej jest im zainwestować na przykład w specjalną strefę ekonomiczną. Inaczej jest w przypadku zagranicznych firm, które są gotowe wybudować u nas zupełnie nową fabrykę i nawet przez 10 lat do niej dopłacać – żeby zdobyć nasz rynek. Stać je na takie posunięcia w przeciwieństwie do naszych firm. Jednak specjalne strefy ekonomiczne czy granty inwestycyjne same w sobie nie są złe. Gdybyśmy zagranicznym inwestorom nie zaproponowali takich zachęt, to oni by do nas nie przyszli. Pytanie tylko, dlaczego odbywa się to u nas kosztem polskich firm, dlaczego nasze firmy są często traktowane w naszym kraju gorzej niż zagraniczne? Jeśli będziemy stawiać głównie na zagraniczny kapitał, to wkrótce przestaniemy się rozwijać i nigdy pod względem rozwoju gospodarczego, poziomu życia, zarobków, nie dogonimy Zachodu.
Trafiłem na pana opinię, że Polacy muszą popracować nad “solidarnością ekonomiczną”. “Gdzie nie ma kapitału społecznego, tam jest bieda. My Polacy musimy ze sobą współpracować” – to pana słowa. Dlaczego w takim razie nie współpracujemy i na czym ta współpraca powinna polegać?
Konieczne jest aby Polacy ufali sobie i dla wspólnego dobra chcieli ze sobą współpracować. To pozwoli nam osiągać więcej korzyści i wykorzystywać tzw. efekt synergii. Nie da się tego jednak zrobić bez powszechnego zrozumienia podstawowych praw gospodarki. Dlatego razem z czołowymi polskimi przedsiębiorcami powołałem Fundację Pomyśl o Przyszłości, która zajmuje się rozwojem gospodarczym poprzez budowanie kapitału społecznego i działania na rzecz wyrównywania szans polskich przedsiębiorstw w konkurowaniu na rynku unijnym. Każdy z nas pełni różne role społeczne. Każdy z nas, w różnym stopniu, ma wpływ na efektywność polskiej gospodarki w zależności od roli, jaką pełni w danej wspólnocie.
Są politycy, którzy powinni tworzyć dobre prawo, służące rozwojowi gospodarczemu naszego kraju; urzędnicy i sędziowie, którzy powinni interpretować prawo tak, aby sprzyjało ono obywatelom i rozwojowi gospodarczemu naszej wspólnoty ekonomicznej; przedsiębiorcy – szczególnie ci, którzy posiadają motywację do systematycznego rozwijania swoich firm, już nie z powodów zaspokajania własnych potrzeb, lecz z potrzeby pracy na rzecz rozwoju kraju. Do tego dochodzą media i środowiska opiniotwórcze, które więcej uwagi powinny poświęcać kwestiom rozwoju gospodarczego oraz rzetelnie informować społeczeństwo naszej wspólnoty ekonomicznej; pracownicy, którzy poprawiają efektywność swoją oraz firmy, dla której pracują; konsumenci, którzy wiedzą, jak efektywnie wydawać swoje pieniądze tak, aby powiększyć PKB i aby część wydawanych przez nich pieniędzy do nich powróciła. I przede wszystkim wyborcy, którzy powinni wybierać polityków działających na rzecz rozwoju gospodarczego kraju, a nie tylko mówiących o gospodarce. To od naszych codziennych decyzji zależy w jakim kraju będziemy żyć.
W raporcie Fundacji Pomyśl o Przyszłości czytamy, że w Polsce za mało osób, w stosunku do wszystkich obywateli pracuje na PKB. Jak to rozumieć, a przede wszystkim jak to zmienić?
Średnia wynagrodzeń w określonym państwie to w przybliżeniu wartość PKB podzielona na wszystkich obywateli danego kraju. W Polsce na 38 mln mieszkańców tylko 14 mln jest zatrudnionych w gospodarce. Wynika stąd, że jeden zatrudniony w gospodarce musi „zarobić” na trzy osoby. Dla porównania, w Niemczech w gospodarce zatrudnionych jest 40 mln na 80 mln wszystkich obywateli, tym samym wypracowana przez nich wartość dzielona jest na dwóch obywateli. Rozrost administracji publicznej, emigracja młodych Polaków to główne przyczyny takiego stanu rzeczy. Ograniczenie zatrudnienia w sektorze publicznym, zachęcenie Polaków do powrotu z emigracji mogłoby tę sytuację zmienić.
Przedsiębiorcy często mają w Polsce łatkę dorobkiewiczów, którzy powinni podzielić się swoimi zyskami z innymi. Widzi pan szanse na zmianę tej opinii?
W Polsce prywatne przedsiębiorstwo często postrzegane jest jako źródło zysku właściciela, a nie jako ogniwo gospodarcze wspólnoty budującej zamożność. Tymczasem przedsiębiorca inwestując w rozwój własnej firmy, powiększa wspólne dobro, z którego korzysta cała wspólnota ekonomiczna. W ten sposób powstają kolejne, coraz lepiej płatne miejsca pracy. Firma osiąga korzyści skali, więc staje się bardziej konkurencyjna na rynku. Najlepszym sposobem na zmianę tej opinii jest świadomość gospodarcza Polaków, znajomość mechanizmów rynkowych. Fundacja Pomyśl o Przyszłości poprzez swoje działania edukacyjne stara się zmienić sposób postrzegania rodzimego biznesu.
Przewiduje pan, że polskich firm z sukcesami międzynarodowymi będzie coraz więcej czy coraz mniej?
Polskie firmy mają dużo mniejsze zasoby kapitału i efektu skali. Dlatego też trudniej jest się im przebić. Ale FAKRO jest dowodem na to, że rodzima polska firma, z polskim kapitałem jest w stanie osiągnąć sukces na arenie międzynarodowej. Mam nadzieję, że nasz przykład da siłę również innym firmom.
Jak ocenia pan przedsiębiorczość młodych Polaków?
Młodzi Polacy są bardzo przedsiębiorczy i to mnie bardzo cieszy. Do bycia przedsiębiorcą potrzebna jest wiedza, praca, szczęście i wytrwałość. Trzeba mieć w sobie także dużo odwagi. Mam tu na myśli gotowość do podejmowania ryzyka. Ale przy tym wszystkim przedsiębiorca musi umieć liczyć, przewidywać, analizować, słuchać i wtedy podejmować konkretne decyzje. Młodzi Polacy nie boją się mówić głośno o swoich oczekiwaniach, nie brakuje im odwagi w podejmowaniu decyzji. Wierzę, że rozwiną polską gospodarkę.
Wiele badań i sondaży pokazuje zastraszającą wiedzę ekonomiczną Polaków. Czytałem wyniki badania wskazujące, że ok. 50% młodych ludzi nie potrafi podać różnicy między netto a brutto. Lekcje ekonomii powinny trafić do szkół?
Fundacja Pomyśl o Przyszłości regularnie prowadzi szkolenia dla uczniów. Staramy się zainteresować młodzież ekonomią, pokazując im jak duży wpływ oni sami, ich codzienne decyzje mają na sytuację gospodarczą naszego kraju. Rozpoczęliśmy także produkcję filmów, które w zabawny i przystępny sposób tłumaczą podstawowe pojęcia ekonomiczne. Fundacja wyszła także z inicjatywą poszerzenia obecnych zajęć wiedzy o społeczeństwie o zagadnienia związane z życiem we wspólnocie ekonomicznej, tworząc w ten sposób nowy przedmiot „wiedza o społeczeństwie i życiu we wspólnocie ekonomicznej”.
Jakie kroki muszą zostać podjęte przez polskie władze i co musi robić polskie społeczeństwo, żeby gonić Zachód pod względem zarobków?
Prowadząc działalność na rynku globalnym nie wszystko zależy od wysiłku i woli przedsiębiorcy, czy też pracowników danej firmy. Duże znaczenie ma otoczenie gospodarcze i prawne w jakim działa dana firma, a przy działalności globalnej także otoczenie polityczne. Prowadząc działalność w ponad 50 krajach świata zauważyliśmy, że inne podejście do gospodarki mają obywatele zamożnych krajów, a inne krajów ubogich. Kluczem jest umiejętność współpracy całego społeczeństwa, a więc tzw. kapitał społeczny. Dążymy do tego, aby Polacy mieli świadomość, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni i mamy wpływ na rozwój gospodarczy kraju, jakość i poziom naszego życia. Potrzeba nam silnych polskich firm globalnych, a do tego niezbędny jest kapitał społeczny. Za rozwój gospodarczy kraju musi wziąć odpowiedzialność całe społeczeństwo, nie tylko przedsiębiorcy, politycy, ale również urzędnicy, sędziowie, nauczyciele, dziennikarze, pracownicy i konsumenci. Często, aby wiele zmienić nie trzeba nowych przepisów, tylko przełomu mentalnego, a przede wszystkim wyzbycia się zawiści i dbania we własnym interesie o polskie rodzime przedsiębiorstwa. W naszym odczuciu przekazywanie tej wiedzy jest obowiązkiem przedsiębiorców, a zaangażowanie w tematy gospodarcze traktujemy jako element społecznej odpowiedzialności biznesu.
Powyższy wywiad jest fragmentem publikacji Instytut Nowej Europy – Wizja Nowej Europy do pobrania tutaj.
Comments are closed.