Choć pomysł powołania morskiej „koalicji chętnych”, która odblokowałaby ukraińskie porty nad Morzem Czarnym, wydaje się niezwykle potrzebny, biorąc pod uwagę pełzający globalny kryzys żywnościowy, to jej materializacja wydaje się mało prawdopodobna.
W niedawno udzielonym wywiadzie dla „Voice of America” ukraiński minister rolnictwa Mykoła Solski powiedział, że jego kraj nie jest w stanie wyeksportować z bieżących zbiorów 5 mln ton pszenicy ze względu na rosyjską blokadę ukraińskich portów na Morzu Czarnym.
„Świat zacznie odczuwać to dotkliwie w połowie lipca” – powiedział, dodając, że rolnicy mają problemy z eksportem zeszłorocznych zbiorów i zebraniem bieżących, ponieważ połowa plonów znajduje się na terytoriach okupowanych i obszarach aktywnych walk.
Zanim Rosja dokonała inwazji w lutym bieżącego roku, Ukraina była jednym z głównych dostawców kilku kluczowych zbóż na rynki światowe, w tym kukurydzy, pszenicy i jęczmienia. Przychody z wywozu tych produktów są jednymi z fundamentalnych źródeł dochodów budżetowych Ukrainy. Przed obecną fazą wojny stanowiły prawie 10% PKB kraju.
Dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego ONZ David Beasley określił niedawno rosyjską blokadę ukraińskiego eksportu żywności „wypowiedzeniem wojny światowemu bezpieczeństwu żywnościowemu”.
W kręgach eksperckich i politycznych coraz głośniej przebija się postulat konieczności odblokowania ukraińskich portów
O powadze sytuacji na światowych rynkach żywności świadczą alarmistyczne doniesienia i apele kolejnych organizacji międzynarodowych i pozarządowych. Według Human Rights Watch wśród krajów niskorozwiniętych, które w pierwszej kolejności mogą odczuć skutki rosyjskiej blokady na Morzu Czarnym, są m.in. Tanzania, Uganda, Sudan, czy Kamerun, które przed wojną polegały w niemałym stopniu na imporcie produktów rolnych z Ukrainy i Rosji. Do tej grupy można doliczyć także Egipt, do którego Ukraina eksportowała w 2020 roku 17% całego wywozu pszenicy i 10% kukurydzy.
Widmo potencjalnych konsekwencji przedłużającej się rosyjskiej blokady ukraińskich portów czarnomorskich – zagrożenie globalnego głodu i związanych z tym możliwych fal niepokojów społeczno-politycznych w krajach MENA i potencjalnych kolejnych kryzysów migracyjnych, które dotknąć mogą Europę – sprawia, że w kręgach eksperckich i politycznych coraz głośniej przebija się postulat konieczności odblokowania ukraińskich portów.
Jak poinformował w poniedziałek brytyjski The Guardian, Wielka Brytania miała wyrazić swoje zainteresowanie propozycją Wilna, dotyczącą zniesienia rosyjskiej blokady ukraińskiego zboża. Podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych Litwy i Zjednoczonego Królestwa szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss wyraziła – jak twierdzi The Guardian – poparcie dla pomysłu swojego litewskiego odpowiednika w zakresie utworzenia morskiej „koalicji chętnych” w celu wznowienia eksportu produktów rolnych przez Morze Czarne.
Bez „zielonego światła” ze strony USA tego typu operacje nie mają w obecnych okolicznościach szans powodzenia.
Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis miał zaproponować, by grupa państw dysponująca morskim i powietrznym potencjałem wojskowym mogła utworzyć grupy zadaniowe, których celem byłaby eskorta cywilnych statków handlowych transportujących zboża z ukraińskich portów. Szef litewskiej dyplomacji zasugerował, by poza Wielką Brytanią niezbędną ochronę zapewniały kraje, które w największym stopniu borykają się ze skutkami braku importu produktów rolnych z Ukrainy. W jego opinii morska „koalicja chętnych” nie powinna działać pod auspicjami NATO. Landsbergis odniósł się także do ewentualnej postawy Turcji wobec zgłaszanego przez niego pomysłu. W jego opinii Ankara może mieć wątpliwości co do potencjalnej eskalacji, którą może wywołać propozycja. Zaznaczył jednak, że Turcja – jako importer zboża – ma własny interes w tym, by szlaki morskie zostały otwarte w sytuacji braku dobrowolnego zniesienia blokady przez Rosję.
Ewentualne stanowisko Ankary wobec pomysłów odblokowania ukraińskich portów nad Morzem Czarnym każe zastanowić się nad politycznymi i technicznymi warunkami i szansami realizacji tego pomysłu.
Z punktu widzenia decyzji politycznych kluczowa wdaje się postawa USA oraz Turcji. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Waszyngton wiedzie prym wśród państw Zachodu w zakresie dostarczania Kijowowi pomocy wojskowej i humanitarnej. Administracja Bidena jest równocześnie konsekwentna w polityce powstrzymywania się od bezpośredniego zaangażowania w konflikt. Jak dotąd unikają tego także pozostałe państwa Sojuszu. Postawa Stanów Zjednoczonych wynika z obawy przed eskalacją konfliktu do poziomu wojny regionalnej, która mogłaby w niekontrolowany sposób przerodzić się w wymianę nuklearną między Rosją i NATO. Choć szef litewskiej dyplomacji podkreślał, że jego propozycja morskiej „koalicji chętnych”, miałaby charakter humanitarny, nie wojskowy, to ryzyko bezpośredniej konfrontacji zbrojnej między okrętami i samolotami eskortującymi statki handlowe z siłami rosyjskimi na Morzu Czarnym byłoby wysokie. Biorąc pod uwagę dotychczasową postawę Waszyngtonu wobec ukraińsko-rosyjskiej wojny nie należy się raczej spodziewać poparcia dla tego typu pomysłów, a bez „zielonego światła” ze strony USA tego typu operacje nie mają w obecnych okolicznościach szans powodzenia.
Wyzwaniem pozostają także kwestie techniczne, a przede wszystkim zdolność ukraińskiej obrony wybrzeża do wyparcia rosyjskich sił morskich, blokujących podejścia do portów
Inną kwestią pozostaje postawa Turcji, która od początku rosyjskiej inwazji zajmuje postawę co najmniej dwuznaczną wobec tego kryzysu. Dodatkowo w ostatnich dniach ponownie skonfliktowała się z częścią państw europejskich na tle członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO, a także ponownie zaostrzyła swoje spory z Grecją. Ankara regularnie wykorzystuje swoją kluczową geostrategicznie pozycję na południowej flance NATO i kontroluje cieśniny tureckie w charakterze lewara w celu uzyskiwania ze strony partnerów Sojuszu konkretnych ustępstw w interesujących ją kwestiach. Powyższy fakt każe z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że również i ewentualną zgodę na realizację pomysłu odblokowania ukraińskich portów Turcja wykorzystałaby jako narzędzie nacisku na zachodnich sojuszników, ze względu na jej kontrolę nad Bosforem i Dardanelami.
Wyzwaniem pozostają także kwestie techniczne, a przede wszystkim zdolność ukraińskiej obrony wybrzeża do wyparcia rosyjskich sił morskich, blokujących podejścia do portów. W tym celu niezbędne w pierwszej kolejności wydaje się uzupełnienie ukraińskich zdolności obrony wybrzeża o kolejne systemy przeciwokrętowe. Te, w postaci pocisków manewrujących Harpoon, mają zostać dostarczone m.in. przez Danię. Mówi się także o dostarczeniu do Kijowa norweskich systemów Naval Strike Missile, o czym wspominał niedawno Sekretarz Obrony USA Lloyd Austin. Niemniej jednak, do czasu kiedy zapowiedziane dostawy nie nastąpią, Ukraina prawdopodobnie nie będzie w stanie skutecznie wyprzeć rosyjskiej floty z podejść do swoich portów nad Morzem Czarnym.
W tym kontekście warto przywołać wypowiedź Mykoły Bielieskova z National Institute for Strategic Studies, działającym przy prezydencie Ukrainy, który na Twitterze, zaproponował, by zamiast ryzykownego pomysłu powoływania morskiej „koalicji chętnych”, państwa NATO wyposażyły Ukrainę w mobilne taktyczne systemy rakietowe ATACMS o zasięgu ponad 300 km. Znajdują się one na wyposażeniu sił zbrojnych USA. Ten rodzaj uzbrojenia w opinii ukraińskiego analityka mógłby efektywnie przyśpieszyć proces zniesienia rosyjskiej blokady na Morzu Czarnym, jednak nie poprzez uderzenie w – będące na pełnym morzu – rosyjskie okręty (bo w takim wypadku należałoby użyć innego rodzaju pocisków), ale w celu zniszczenia wrogich okrętów stojących w porcie w Sewastopolu.
To właśnie w tej kwestii stronie ukraińskiej może pomóc polska dyplomacja, lobbując u amerykańskich sojuszników, by Ci dostarczyli Ukrainie szybciej i więcej zaawansowanych systemów broni precyzyjnej.

JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Comments are closed.