Co robić, aby zadbać o bezpieczeństwo państwa? Jak rosnące zapotrzebowanie na energię pogodzić z troską o środowisko? Czy istnieje idealny model energetyczny? Odpowiedzi na te pytania szukamy w rozmowie z prezesem Instytutu Jagiellońskiego i współzałożycielem portalu BiznesAlert.pl Marcinem Roszkowskim.
Michał Banasiak: Nowa Europa będzie Europą bez węgla?
Marcin Roszkowski: Polityka klimatyczna i wszystkie inne polityki Unii Europejskiej, realizowane i planowane w ciągu ostatnich 15-20 lat, dążą do zeroemisyjności. Dekarbonizacja jest jednym z filarów tego działania, więc węgiel jest i będzie penalizowany. Przykładem może być “pakiet zimowy”, który eliminuje możliwość dotowania nowych źródeł węglowych. Ale obecnie funkcjonujący system będzie działał jeszcze ładnych parę lat.
Zeroemisyjność zapisana w unijnych dokumentach nie zawsze oznacza faktyczną redukcję zanieczyszczeń. Czasem to tylko działania pozorne.
Świetnym przykładem jest sektor hutniczy. Produkcja stali na terenie UE jest mocno karana, a jej zużycie w Unii wcale nie maleje. Czyli de facto huty wypychane są poza granice Wspólnoty, co na papierze pozwala ale zadośćuczynić regulacjom ograniczającym emisje, ale z punktu widzenia całej planety nie likwiduje problemu emisyjności.
Problemu, o którym coraz głośniej i coraz więcej mówią już nie tylko aktywiści ekologiczni.
Dużo się zmienia jeśli chodzi o świadomość społeczną. Dzisiaj ludzie zupełnie inaczej reagują na smog, brudne powietrze czy niską emisję niż reagowali 5-6 lat temu. Polacy zauważyli, że powietrze pachnie i ma smak. I ocenili, że trzeba coś z tym robić. To się w następnych latach pogłębi. Będzie przyzwolenie, a może nawet presja, na przyspieszenie transformacji energetycznej.
Tak jak np. w Krakowie, gdzie wprowadzono zakaz palenia w piecach paliwami stałymi. I jak się okazało, pozytywne efekty są natychmiastowe.
Przez swoje położenie w niecce, Kraków zawsze miał problemy ze smogiem. Teraz rzeczywiście zauważalne są duże zmiany, ale wiążą się one z kosztami dla mieszkańców. To czym palimy w piecach zależy od naszej zamożności. W dużej części przez biedę używane są takie “paliwa alternatywne” jak butelki PET. Świadomość społeczna rośnie, ale to nie znaczy, że wszystkich stać na ekologiczne rozwiązania. Wtedy wchodzi państwo z rozwiązaniami dotacyjnosiłowymi. W Krakowie mieliśmy dofinansowanie wymiany starych pieców. Na poziomie rządowym są dotacje do fotowoltaiki czy programy termomodernizacyjne, polegające na bezpośrednim wsparciu finansowym albo zwolnieniu z płacenia podatków. Oczywiście to jest proces, więc nie zmienimy wszystkiego z dnia na dzień, ale ostatnie lata wzrostu działań i świadomości – co pokazuje przykład Krakowa – przynoszą efekty.
Jak proces rezygnacji z węgla odbije się na gospodarkach krajów polegających na węglu, jak np. Polska?
Emisyjność polskiej gospodarki to 863kg CO2 na jedną megawatogodzinę wytworzonej energii elektrycznej. Spośród państw Unii Europejskiej tylko Estonia notuje wyższe wartości. Nasz sektor energetyczny będzie przez polityki unijne obciążany kosztami oddziaływania węgla na środowisko, co sprawi, że ta wysoka emisyjność będzie przez następne 5-10- 15 lat powodowała dużą niekonkurencyjność rodzimej gospodarki. Już dzisiaj cena energii dla przemysłu w Niemczech jest niższa niż w Polsce.
Dekarbonizacja nie jest nowym pomysłem, a mimo to część polskich polityków postępuje tak, jakby było to dla nich zaskakujące działanie.
W ciągu ostatnich 6-7 lat nastąpiła integracja pionowa – sektora wydobywczego z sektorem wytwórczym. Problem polega na tym, że wytwarzane moce utrzymują poziom, a bardzo mocno spada wydobycie węgla kamiennego, energetycznego. Deficyt wypełniamy węglem z importu i to będzie największy techniczny problem w ciągu kolejnych 5-10 lat. Przez ostatnich 30 lat politycy mówili nam, że jesteśmy zabezpieczeni jeżeli chodzi o surowiec. Teraz okazuje się, że nowe kopalnie nie są otwierane, a nowa elektrownia węglowa – ostatnia – jest jeszcze planowana.
Co po węglu?
Niezależnie od wielkości naszego budżetu, dzisiaj nie ma technicznych możliwości, żebyśmy 100% energii pozyskiwali ze źródeł odnawialnych. Dlatego w naszym scenariuszu, podobnie jak w przypadku wielu innych państw, paliwem przejściowym jest gaz. Jego emisyjność wynosi mniej więcej 330 CO2 /MWH, więc spełnia kryteria politykach unijnych, dopuszczających maksymalną emisyjność na poziomie 550 kg CO2 /MWH. Podjęliśmy już pewne działania zmierzające do realnej dywersyfikacji źródeł dostaw gazu: budowa gazoportu w Świnoujściu i Baltic Pipe. Poza gazem idziemy w stronę offshore, czyli morskiej energetyki wiatrowej. Do tego dochodzą różne programy prosumenckie czy chociażby duża fotowoltaika. To wszystko już jest w realizacji i nie jest trudne do wprowadzania w życie.
Jest jakiś konkretny kraj, który można uznać za wzorowo prowadzący swoją politykę energetyczną i od którego powinniśmy się uczyć?
Każde państwo ma inne warunki i miało inny punkt startowy. Państwa skandynawskie, np. Norwegia, mają dużo zeroemisjynych źródeł wodnych, czego fizycznie nie jesteśmy stanie powielić. Słyszymy romantyczne historie o Duńczykach, którzy już odchodzą od gazu. Francja ma rozbudowany kilkadziesiąt lat temu sektor atomowy, czego dzisiaj też nie da się powtórzyć. Scenariusz żadnego z państwa, które moglibyśmy w jakiś sposób wskazywać za wzór jest nie do powtórzenia jeden do jednego. Powinniśmy wybierać z poszczególnych miksów energetycznych i technologii te rozwiązania, które są najlepsze przy uwzględnieniu naszych warunków i samemu policzyć co z punktu widzenia bezpieczeństwa i ceny najbardziej nam się opłaca.
Jak mocno te zmiany wpłyną na wysokość rachunków konsumentów?
W polskim prawie taryfa G, dotycząca gospodarstw domowych, jest chroniona i na to jest zgoda polityczna. Ceny energii i ciepła będą wzrastać , ale wolniej niż dla reszty gospodarki. Ale oczywiście odczujemy do pośrednio. Korzystamy przecież z produktów przedsiębiorstw, które to produkty będą droższe przez ceny energii dla ich producentów. CAPEXY, czyli koszty inwestycyjne zrealizowania elementów zapisanych w polskiej polityce energetycznej przekraczają kilkakrotnie kapitalizację wszystkich spółek energetycznych.
Strategia ministerstwa energii zakłada, że do 2030 roku energia pozyskiwana z odnawialnych źródeł energii będą stanowić 21% całej wykorzystywanej w Polsce. To dużo?
To nie jest dużo, zważywszy na aktywne działania znacznej liczby spółek – również państwowych. Ceny energii odgrywają istotną rolę w budżetach wielu przedsiębiorstw, więc jeśli ceny wzrastają albo przewiduje się, że wzrosną nawet o naście procent rocznie, to mamy do czynienia z dużym ryzykiem biznesowym. Tym samym pojawia się silny impuls do autogeneracji energii i budowania własnych źródeł odnawialnych. Poza tym alternatywne technologie to paliw kopalnych jak gazy czy OZE (odnawialne źródła energii – przyp. red.) na lądzie i morzu są teraz tańsze niż generacja węglowa. Raport Instytutu Jagiellońskiego analizujący stan spółek wyraźnie pokazuje, że kiedy spada generacja na węglu, to rosną zyski spółek skarbu państwa.
Ekonomia to jedyny czynnik brany pod uwagę przy wyborze źródła pozyskiwania energii przez przedsiębiorstwa?
Każde źródło energii ma swoją charakterystykę biznesową. Różne są koszty początkowe, różne koszty inwestycyjne, CAPEX, różne koszty obsługi – OPEX. Do tego dochodzi inna wydajność każdego ze źródeł. Żeby móc to porównać, musimy dokonać ważenia i sprawdzić ile kosztuje megawatogodzina wyprodukowana w dany sposób. Przy dzisiejszych regulacjach, które biorą pod uwagę oddziaływanie środowiskowe paliw kopalnych, czyli emisję CO2 , a do tego m.in. koszty modernizacyjne, najtańsza okazuje się energia pozyskana ze źródeł wiatrowych na lądzie. Później mamy morską energetykę wiatrową, fotowoltaikę, gaz, węgiel kamienny, brunatny i na końcu energetykę atomową.
W Europie jest ok. 200 elektrowni atomowych. Będzie ich coraz więcej?
Na ukończeniu są elektrownie jądrowe na Węgrzech i na Słowacji. Są robione przy użyciu technologii rosyjskich i kredytowane przez Rosatom. Na drugim biegunie są USA, gdzie od parunastu lat nie postawiono nowego reaktora We Francji też nie. Niemcy wycofują się z atomu. Przy dotychczasowych technologiach nie ma chętnych na budowę tego typu instalacji. To zimna, ekonomiczna kalkulacja. Jeżeli na giełdzie mamy cenę energii poniżej 300zł w podstawie, to nie ma powodu, żeby kupować prąd z elektrowni atomowych, który będzie kosztował 450 albo 550zł. Co innego nowe technologie jak SMR (small modular reactors, małe reaktory modułowe – przyp. red.) czy HTR (high temperature reactors, reaktory wysokotemperaturowe – przyp.red.), ale minie jeszcze parę lat zanim dostępne one będą powszechnie.
Wróćmy do gazu. W ostatnim czasie znacznie zdywersyfikowaliśmy źródła jego pozyskiwania.
To jest element potrzebny do naszego bezpieczeństwa energetycznego. Po rządach Waldemara Pawlaka i kolejnym kontrakcie jamalskim na długoterminowe dostawy gazu, Polska jest nim związana do grudnia 2022. Rosja przez lata wykorzystywała to, że byliśmy uzależnieni od infrastruktury, która nie może powstać z dnia na dzień. Budowa Baltic Pipie i gazoportu powoduje, że do 2022 – razem z rewersami na granicach – jesteśmy w stanie fizycznie uniezależnić się od dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej.
Czy rozbudowa infrastruktury i pozyskiwanie gazu z różnych źródeł może oznaczać, że Polska stanie się hubem gazowym?
Z kilku względów odpowiedź brzmi: nie. W ciągu kolejnych lat zużycie gazu wzrośnie prawdopodobnie o kolejne 10 mln m 3 . A wydobycie krajowe spada. W zeszłym roku to było 3,8 mld m 3 w stosunku 4,5 w poprzednich latach. Nasze złoża nie są na tyle elastyczne, żeby zwiększyć ten poziom. A przy tym zużycie gazu w Polsce będzie rosło, poprzez elektroenergetykę, np. Elektrownia Dolna Odra czy, mam nadzieję, elektrownię Ostrołęka C. Do tego przez ciepłownictwo – jest ponad 100 lokalizacji, które muszą zostać zmodernizowane. Podsumowując: raczej nie będzie zasobów do eksportu, więc funkcjonalnie nie będziemy hubem.
Na Nord Stream 2 w pierwszej kolejności powinniśmy patrzeć jak na projekt polityczny czy jednak energetyczny?
Federacja Rosyjska lubi wykorzystywać surowce energetyczne do projekcji własnej siły i wywierania wpływu na różne obszary. Nord Stream 2 umożliwia obie rzeczy. Wpływy z eksportu surowców stanowią dziesiątki procent rosyjskiego budżetu. Dokładając do tego politykę klimatyczną mamy wysoki stopień oddziaływania geopolitycznego. Do tego mamy Niemców, którzy robiąc interesy z Rosjanami łamią solidarność europejską i nie widzą zagrożeń, które podnosi Polska i inne kraje. Niemcy uznają w politykach gospodarczych pierwszeństwo swojej gospodarki, niezależnie od tego jak ze względów bezpieczeństwa czy gospodarczych cierpieć będą partnerzy. Gaz jest elementem oddziaływania, wpływu, psucia poszczególnych demokracji. Widać jaką karierę robią niemieccy politycy w strukturach firm paliwowych czy energetycznych Federacji Rosyjskiej.
W branży energetycznej da się teraz uciec od polityki?
Wszystkie programy w energetyce będą programami nie tyle międzypaństwowymi, co współtworzonymi przez duże koncerny. Co niewątpliwie elementem politycznym. USA mają tę przewagę nad innymi partnerami, że fizycznie posiadają nadwyżki gazu oraz fizycznie posiadają najsilniejszą armię świata. Połączenie tych dwóch rzeczy powoduje, że polski rząd dobrze zapatruje się na amerykańskie firmy energetyczne. Z kolei w sektorach takich jaki offshore mamy aktywnych Skandynawów. Gdzie indziej mocno działają Brytyjczycy czy Niemcy. To będzie ciekawy czas, bo to będą w dużej mierze wybory polityczne.
Powyższy wywiad jest fragmentem publikacji Instytut Nowej Europy – Wizja Nowej Europy do pobrania tutaj.
Comments are closed.