Nowym prezydentem Czech został gen. Petr Pavel, były szef Sztabu Generalnego Czeskich Sił Zbrojnych i Komitetu Wojskowego NATO, który ubiegał się o najwyższy urząd w państwie jako kandydat niezależny popierany przez szeroki mainstream polityczny. Przy rekordowo wysokiej frekwencji (70.2%) Pavel wyraźnie pokonał lidera partii ANO i byłego premiera Andreja Babiša (58.3% do 41.7%). Nadchodząca prezydentura Pavla to bez wątpienia dobra wiadomość dla wewnętrznej stabilności politycznej Czech, podtrzymania wsparcia tego kraju dla Ukrainy i rozwoju dobrosąsiedzkich relacji z Polską.
Od 2013 roku wyboru prezydenta Czech dokonuje naród w głosowaniu bezpośrednim. Wcześniej głowa państwa wybierana była przez dwuizbowy parlament na wspólnym posiedzeniu. Ta zmiana wyraźnie wzmocniła mandat społeczny prezydenta, mimo że jego prerogatywy poza tradycyjnymi uprawnieniami ceremonialnymi nie są bardzo rozbudowane. Najważniejszą z nich jest możliwość wetowania ustaw, jednakże prezydenckie weto może zostać odrzucone zwykłą większością, co w efekcie może posłużyć co najwyżej do opóźnienia procesu legislacyjnego i wysłania komunikatu politycznego o sprzeciwie pałacu prezydenckiego wobec ustawy. Pomimo ograniczonej roli politycznej walka o pałac prezydencki w tegorocznych wyborach przybrała szczególnie zacięty charakter, głównie ze względu na kryzys bezpieczeństwa wywołany rosyjską agresją na Ukrainę oraz zupełnie odmienny styl uprawiania polityki przez dwóch głównych kandydatów.
Pierwsze głosowanie sprzed dwóch tygodni zakończyło się niemalże remisem pomiędzy Pavlem a Babišem (35.4% do 35%). Zaraz po nim poparcia Pavlovi udzielili wszyscy pozostali kontrkandydaci z wyjątkiem Jaroslava Bašty z antyunijnej partii SPD Tomio Okamury. Ponadto Pavel mógł liczyć na poparcie szerokiego mainstreamu polityczno-medialnego, w tym centroprawicowego rządu Petra Fiali.
W związku z tym wygrana Pavla zwiastuje w relacjach rząd-prezydent dużą większą stabilność i harmonię polityczną niż w przypadku ewentualnego zwycięstwa Babiša, którego głównym narzędziem politycznym jest polaryzacja i dystansowanie się wobec polityki głównego nurtu.
Chcąc odrobić różnicę sondażową, Babiš wyraźnie sięgał po techniki z zakresu dirty campaigning, zarzucając Pavlovi m.in. komunistyczną przeszłość (samemu będąc byłym członkiem Komunistycznej Partii Czechosłowacji) i insynuując niejasne agenturalne powiązania z okresu jego pracy w wywiadzie wojskowym. Ponadto, wyczuwając niepokój czeskiego społeczeństwa związany z przedłużającą się wojną w Ukrainie, Babiš próbował przedstawiać się jako dyplomata i zwolennik pokoju – w kontrze do Pavla, byłego wojskowego, który m.in. brał udział w misjach wojskowych na Bałkanach. Punktem kulminacyjnym dyskusji o wojskowym zaangażowaniu Czech była debata telewizyjna, w której Babiš wyraźnie zapowiedział, że nie wysłałby czeskich wojsk w razie agresji Rosji na Polskę i państwa bałtyckie – łamiąc tym samym czeskie zobowiązania w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Od tego stanowiska bardzo szybko zdystansował się Pavel, który zapowiedział dotrzymanie umów przez Czechy i wizytę w Warszawie w drugiej kolejności po Bratysławie (prezydenci Czech i Słowacji tradycyjnie odwiedzają się w ramach pierwszej wizyty zagranicznej). Przegrana Babiša to dobra wiadomość dla Polski także ze względu na liczne konflikty interesów występujące pomiędzy należącym do niego koncernem rolno-spożywczym Agrofert a polskim sektorem rolniczym oraz nadmierną skłonność byłego premiera do wykorzystywania polsko-czeskich sporów (jak w przypadku kopalni Turów przed wyborami parlamentarnymi w 2021 roku) na wewnętrzny użytek polityczny.
Niejednoznaczna i niepokojąca była także postawa Babiša wobec konfliktu w Ukrainie. Żeby wzmocnić swój pacyfistyczny przekaz, Babiš rozmiękczał potrzebę kontynuacji wsparcia militarnego dla Ukrainy i zaproponował przygotowanie autorskiego planu pokojowego oraz konferencji międzynarodowej z udziałem Ukrainy i Rosji.
Dla kontrastu generał Petr Pavel pozostaje konsekwentny w swoim poparciu dla wielowymiarowej pomocy dla walczącej Ukrainy, co zapowiada wspólny front z rządem Fiali, mocno zaangażowanym we wspieranie Kijowa od pierwszych dni wojny.
W związku z dość chłodnym stosunkiem Pavla do rządzącego na Węgrzech Fideszu, należy spodziewać się co najmniej pewnego dystansu nowego prezydenta w relacjach z Budapesztem i wobec współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej (dla której Pavel widzi potrzebę reformy, obejmującej ewentualne rozszerzenie o kolejne kraje regionu). Dobrze powinny się za to układać dwustronne relacje z Bratysławą. W trakcie wieczoru wyborczego do sztabu Pavla z niezapowiedzianą wizytą przybyła prezydent Słowacji Zuzana Čaputová, która osobiście złożyła prezydentowi-elektowi gratulacje i wyraziła nadzieję na bliską współpracę.
foto: PAP/CTK
Comments are closed.