Tablice niezgody
Od lat stosunki serbsko-kosowskie przeżywają sinusoidalne okresy eskalacji i deeskalacji. Bezpośrednią przyczyną ostatnich napięć z przełomu lipca i sierpnia 2022 stała się kwestia uznawalności serbskich tablic rejestracyjnych i dokumentów tożsamości na terenie Kosowa. Wobec braku wzajemnej uznawalności kosowskich dokumentów ze strony władz serbskich rząd Kosowa chciał wprowadzić od 1 sierpnia obowiązek wymiany serbskich tablic rejestracyjnych odnoszących się do kosowskich miejscowości, z których pomimo upływu ich ważności wciąż korzysta wielu kosowskich Serbów mieszkających na północy tego kraju. Działania te wpisują się w szerszą politykę premiera Albina Kurtiego ukierunkowaną na dokończenie formowania kosowskiej państwowości.
W reakcji na te zapowiadane zmiany kosowscy Serbowie zablokowali drogi dojazdowe do przejść granicznych w Jarinje i Bernjaku, które następnie decyzją władz kosowskich zostały zamknięte. Jest to już utrwalona forma protestu kosowskich Serbów wobec decyzji władz centralnych w Prisztinie, z którymi się nie zgadzają. Z niemalże identyczną eskalacją napięć mieliśmy do czynienia we wrześniu ubiegłego roku. Tym razem, głównie pod naciskiem Ambasady USA w Prisztinie, kosowskie władze odroczyły decyzję o wprowadzeniu nowych przepisów o jeden miesiąc. Należy się spodziewać, że do tego czasu będą miały miejsce intensywne zabiegi dyplomatyczne pod auspicjami UE i USA na rzecz wypracowania kolejnego, zapewne także tymczasowego, rozwiązania, aby nie dopuścić do powtórki wydarzeń na przełomie sierpnia i września.
Przypomnijmy, że Kosowo ogłosiło w 2008 roku niepodległość, której Serbia do tej pory nie uznała. Także w dającej się przewidzieć przyszłości nie zanosi się na zmianę stanowiska władz w Belgradzie. Z uwagi na bezpośrednie sąsiedztwo, wspólne korzenie państwowe oraz mniejszości etniczne żyjące po obu stronach granicy pozostaje wiele nierozwiązanych i spornych spraw administracyjnych. Oprócz uznawalności tablic rejestracyjnych należy dla przykładu wymienić także kwestię płatności za energię elektryczną, dostępu do archiwów państwowych, dokumentów urzędowych czy informacji o osobach zaginionych w trakcie wojny z końca lat 90. Zagadnienia te z dużym trudem omawiane są w ramach unijnego dialogu Belgrad-Prisztina prowadzonego przy wsparciu Specjalnego Wysłannika UE Miroslava Lajčáka.
Jakkolwiek nie można całkowicie wykluczyć eskalacji konfliktu serbsko-kosowskiego w kierunku militarnym, to prawdopodobieństwo wystąpienia takiego scenariusza w obecnych realiach jest stosunkowo niskie
Wzniecanie napięć metodą kontrolowania nastrojów społecznych
Generowanie nagłych i krótkotrwałych napięć stało się w Serbii już dość dobrze utrwaloną techniką zarządzania nastrojami społecznymi. Poprzez kreowanie kryzysowej atmosfery strachu, zwłaszcza przy wsparciu licznych prorządowych mediów i – tak jak w tym przypadku – serbskiej mniejszości w Kosowie, władze Serbii usiłują odwracać uwagę obywateli od ich codziennych zmartwień, związanych choćby nawet z drastycznie rosnącymi kosztami życia czy niezmiennie niskim poziomem usług publicznych. Należy pamiętać, że kraje Bałkanów Zachodnich, do których należą zarówno Serbia, jak i Kosowo, nadal zajmują końcowe pozycje w rankingach najzamożniejszych państw w Europie. W związku z tym rządy tych państw mają odpowiednio mniejsze możliwości budżetowe, by wesprzeć swoich obywateli w obliczu szoków inflacyjnych, z którymi mierzy się obecnie światowa gospodarka. Dlatego tym chętniej władze Serbii uciekają się do retoryki nacjonalistycznej i podsycania napięć etnicznych w tym wielonarodowym regionie.
Z podobną krótkotrwałą eskalacją dyplomatycznych napięć w regionie mieliśmy do czynienia na początku lipca, kiedy prezydent Serbii Aleksandar Vucić chciał złożyć wizytę w dawnym obozie koncentracyjnym w Jasenovacu, nazywanym także „bałkańskim Auschwitz”. W obawie przed prowokacyjnym wykorzystaniem tej wizyty w położonym na terenie Chorwacji obozie władze w Zagrzebiu odmówiły prezydentowi Vuciciowi możliwości wjazdu. W odpowiedzi Serbia poprzestała jedynie na groźbach dot. ewentualnych retorsji dyplomatycznych.
Niepokojąca skala dezinformacji w sieci
Stosunkowo niegroźnym wydarzeniom na pograniczu serbsko-kosowskim towarzyszyła niezwykle gwałtowna kampania dezinformacyjna w mediach społecznościowych, której ofiarą padły także polskie portale informacyjne. W ślad za niesprawdzonymi źródłami podawały one sensacyjne informacje o nagłej eskalacji napięć i groźbie wybuchu konfliktu zbrojnego. Prześledzenie kolejności pojawiania się źródeł pozwala stwierdzić, że za tą zorganizowaną dezinformacją stały głównie konta rosyjskich mediów propagandowych oraz instytucji (takich jak MSZ), które w alarmistyczny i zmanipulowany sposób komentowały wydarzenia w północnym Kosowie. Dalsze próby dezinformacji w mediach społecznościowych miały niestety miejsce także w kolejnych dniach, już po usunięciu blokad drogowych i wydaniu oficjalnych komunikatów o co najmniej przejściowym obniżeniu napięć.
Jakkolwiek nie można całkowicie wykluczyć eskalacji konfliktu serbsko-kosowskiego w kierunku militarnym, to prawdopodobieństwo wystąpienia takiego scenariusza w obecnych realiach jest stosunkowo niskie. Od zakończenia wojny pomiędzy Jugosławią a albańską partyzantką UÇK w 1999 roku nad bezpieczeństwem Kosowa, ze szczególnym uwzględnieniem północnych terenów przygranicznych zamieszkanych przez kosowskich Serbów, czuwa międzynarodowa misja pokojowa (KFOR) pod przywództwem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Kontyngent KFOR, liczący 3800 żołnierzy (w tym ok. 300 z Polski), działa na podstawie mandatu ONZ i posiada doświadczenie w reagowaniu na regularnie powtarzające się napięcia pomiędzy Serbią a Kosowem.
Foto: /AA/ABACA /PAP/EPA
JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Comments are closed.