Autorzy komentarza: dr Aleksander Olech, Natalia Matiaszczyk.
Przywódcy Zachodnich państw zebrali się w czwartek w Brukseli na szczytach NATO, G7 i Unii Europejskiej, w obecności prezydenta USA Joe Bidena. Głównym celem był jednogłośne poparcie dla wzmocnienia obecności wojskowej na granicach sojuszu w Europie Wschodniej oraz zwiększenie udzielanej pomocy dla Ukrainy, która walczy z rosyjską ofensywą już ponad miesiąc.
We wspólnym oświadczeniu członków NATO potępiono działania Rosji oraz wezwano do natychmiastowego zawieszenia broni. Wyrażono niezachwiane poparcie dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w jej międzynarodowo uznanych granicach, rozciągających się na jej wody terytorialne.
NATO dostarczy Ukrainie sprzęt do ochrony przed zagrożeniami chemicznymi, biologicznymi, radiologicznymi i nuklearnymi, a także zapewni pomoc w zakresie cyberbezpieczeństwa. Poszczególni członkowie nadal będą kontynuować swoje wsparcie dla Ukrainy. Jednocześnie sekretarz generalny NATO poinformował, że nie zostanie wysłana obecnie żadna misja pokojowa na Ukrainę. Sojusz podjął także decyzję o rozmieszczeniu na wschodniej flance czterech dodatkowych grup bojowych: na Słowacji i Węgrzech, w Rumunii oraz Bułgarii.
NATO dało jedno, kluczowe przesłanie: obronę kolektywną
W szczycie NATO uczestniczył także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Jego zdaniem Rosja nie poprzestanie na Ukrainie, będzie chciała także zaatakować inne państwa – kraje bałtyckie czy Polskę. Oświadczył, że Ukraińcy nigdy nie sądzili, że NATO będzie bać się Rosji. W mocnych słowach apelował o wsparcie wojskowe dla swojego kraju. „Po tym, jak Ukraina przez miesiąc trwała w wojnie z Rosją nigdy więcej, proszę, nigdy nie mówcie nam, że nasza armia nie spełnia standardów NATO. Pokazaliśmy, do czego zdolne są nasze standardy. I ile możemy dać wspólnemu bezpieczeństwu w Europie i na świecie” – powiedział. Prezydent Ukrainy poprosił także o podjęcie znaczących działań przez wszystkie państwa z NATO, G7 i UE.
Podczas konferencji prasowej po szczycie prezydent Polski Andrzej Duda przyjął dość stanowczą postawę. „Jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować, musi liczyć się z tym, że my twardo staniemy do obrony swojej Ojczyzny. A zapewniam, że jest wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie napastników pochować” – oznajmił. Była to prawdopodobnie informacja skierowana względem Federacji Rosyjskiej, stosując analogię do rosyjskich strat w Ukrainie.
Z kolei prezydent USA Joe Biden stwierdził, że do Ukrainy trafią dostawy broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej. Jak podaje CNN, Biały Dom wciąż jednak sprzeciwia się dostarczeniu Ukrainie myśliwców.
Odniesiono się również do zamknięcia nieba i wsparcia wojskowego ze strony Sojuszu
Pałac Elizejski zaznaczył, że są kolejne rozwiązania w ramach NATO, które pozwolą odstraszać działalność Federacji Rosyjskiej względem Sojuszu. Ponadto kluczowe są rozmowy i zacieśnianie więzi, które umożliwiają faktyczną ocenę sytuacji, zrozumienie skali rosyjskiej aktywności w Ukrainie i jej ewentualnego wpływu na kraje NATO.
NATO dało jedno, kluczowe przesłanie: obronę kolektywną. Wszystkie państwa mają rozumieć i wspierać działania na rzecz odstraszania Rosji. Tuż przed rozpoczęciem spotkania sekretarz generalny Jens Stoltenberg nadał ton, wskazując, że Władimir Putin popełnił wielki błąd podczas inwazji na terytorium Ukrainy poprzez niedocenienie zdolności obronnych państwa. Podkreślił, że jest ogromna chęć wsparcia Kijowa, jak i obrony NATO, ale działania w obecnym konflikcie muszą być logiczne. Jednocześnie pomoc w ramach przekazania uzbrojenia nie została szczegółowo przedstawiona, jednak pojawiła się możliwość dostarczenia rakiet przeciwokrętowych przez Stany Zjednoczone.
Odniesiono się również do zamknięcia nieba i wsparcia wojskowego ze strony Sojuszu. W przestrzeni terytorialnej Ukrainy – tak na ziemi, jak i w powietrzu – nie zostaną umieszczone wojska NATO. Choć należałoby wprowadzić strefę zakazu lotów, to wymagałoby to uaktywnienia obrony przeciwlotniczej i zestrzelenia rosyjskich samolotów. Spowodowałoby to wojnę między NATO a Rosją.
Szczyt NATO, a także – w ramach niego – przeprowadzone dziesiątki rozmów i wspólne oświadczenia, zademonstrowały, że geopolityczny kontekst wojny w Ukrainie nie pozwala na zaangażowanie Sojuszu i udzielenie pełnej pomocy dla Kijowa. Choć nikt nie oczekiwał znacznego postępu, który doprowadziłby do zaprzestania inwazji i zawieszenia broni zaraz po wydarzeniu, to potwierdzono „czerwoną linię”, jaką są granice państw NATO. Linii tej Rosja nie może naruszyć. Choć dla Ukrainy jest to okrutna polityka, wskutek której państwo samo zmaga się z rosyjskim naporem, to w ramach szczytu w Brukseli podkreślono, że postawa Sojuszu ma na celu nie tylko odstraszanie, ale też uspokajanie sytuacji. Nie ma również mowy o rozpoczęciu wojny z Rosją. Wojna toczy się w państwie sąsiadującym z NATO, a zatem potwierdzono, iż sytuacja będzie stale oceniana i reakcje będą dopasowywane do zachodzących zmian.
Obecnie w Europie przebywa ponad 100 000 amerykańskich żołnierzy, a ponad 40 000 żołnierzy znajduje się pod bezpośrednim dowództwem NATO. Kolejny szczyt Sojuszu – organizowany pod koniec czerwca w Madrycie – będzie koncentrował się na faktycznych zdolnościach do wykorzystania tych sił oraz możliwościach zwiększenia budżetu wojskowego.
JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Źródło zdjęcia głównego: @NATO | Twitter.
Comments are closed.