Previous page    |    Podcasts    |   Three Seas Talks #8

Three Seas Talks – Mihai Sebe, PhD, European Institute of Romania

Stefan: Nazywam się Stefan Tompson. Jestem gospodarzem i prowadzącym serii wywiadów o Trójmorzu. Przeprowadzam wywiady z ekspertami ze wszystkich państw regionu. Mihai, zacznijmy od Twojego krótkiego przedstawienia się: powiedz nam kim jesteś i nad czym obecnie pracujesz.

Mihai: Bardzo dziękuję za miłe przedstawienie. Nazywam się Mihai Sebe. Mam doktorat z nauk politycznych ukończony na Uniwersytecie Bukaresztańskim i obecnie zajmuję się tematyką europejską. Przedmiotem moich najnowszych badań jest wpływ nowych technologii na politykę oraz sposób, w jaki technologia zmienia sposób prowadzenia biznesu i polityki. W ostatnich kilku latach natknąłem się na Inicjatywę Trójmorza i zdecydowałem się nią zająć badawczo. Inicjatywa ta, moim zdaniem, jest jednym z najlepszych projektów, jakie pojawiły się w naszym regionie po wejściu do UE. Jest to inicjatywa, która może ożywić współpracę pomiędzy państwami regionu i pomóc nam zbudować razem lepszą przyszłość.

Stefan: Zdecydowanie. Kluczowe cele Inicjatywy Trójmorza można sprowadzić do „3 C”. Jednym z tych „c”, które łączy się z twoją pracą, jest connectivity (łączność) – czyli cyfryzacja regionu  i inwestycje w infrastrukturę na osi Północ-Południe. Zasadniczo, naprawianie historycznych niesprawiedliwości, które uczyniły nasz region strefą tranzytową na linii Wschód-Zachód. Przepraszam, chciałeś coś dodać?

Mihai: Trójmorze to na przede wszystkim to elastyczne, polityczne narzędzie dla regionu, stworzone po to, byśmy byli ze sobą lepiej połączeni jeżeli chodzi o energetykę, transport i technologie cyfrowe. I aby pomóc nam w pełni wykorzystać nasz potencjał.

Stefan: Rewolucja cyfrowa jaka zaszła w Europie Środkowo-Wschodniej (EWŚ) jest naprawdę zdumiewająca. Kiedy podróżuję na Zachód, rzuca mi się szybko w oczy, jak wielki postęp poczyniliśmy w dziedzinie technologii [w porównaniu do Zachodu]. W Rumunii wiele było głośnych technologicznych debiutów giełdowych (IPO). To bardzo ekscytujące, bo oznacza, że w EWŚ mamy nowe pokolenie przedsiębiorców – biegłych w nowych technologiach millenialsów. Przede wszystkim mężczyzn, ale są też jakieś kobiety. Te startupy, początkujące firmy oraz ostatnie debiuty giełdowe, szczególnie w Rumunii, naprawdę napawają mnie nadzieją na to, że budujemy świetlaną, cyfrową przyszłość.

A jak z perspektywy eksperta, bo mam głównie perspektywę dziennikarską, wygląda współpraca pomiędzy Rumunią a Polską? Jeżeli mógłbyś też potem wyjść poza te dwa kraje i powiedzieć nam jak współpraca wygląda w perspektywie regionalnej…

Mihai: Weźmy na przykład kwestię cyfryzacji… Nasze kraje miały szczęście, jeśli mogę tak powiedzieć, odziedziczyć po czasach komunistycznych dobrze rozwiniętą edukację ścisłą i techniczną. W tamtych czasach stawiano na rozwój nauk przyrodniczych, inżynieryjnych, matematycznych itp. Mamy teraz młode pokolenie, które skorzystało z tej edukacji oraz promocji studiowania matematyki i informatyki. A do tego mamy w Europie Środkowo-Wschodniej lepszą infrastrukturę telekomunikacyjną i informatyczną, bo musieliśmy ją zbudować całkiem od podstaw. Nie rozwijaliśmy znacząco infrastruktury tego typu przed transformacją, trzeba było ją rozwinąć krok po kroku. Dzięki temu dzisiaj w Rumunii mamy bardzo szybki Internet.

Stefan: Słyszałem, że jeden z najszybszych na świecie.

Mihai:  Wynika to z faktu, że firmy budujące infrastrukturę mogły korzystać z najnowszych technologii i nie musiały opierać się na istniejącej infrastrukturze. Tak więc, mamy przewagę w postaci silnego dziedzictwa edukacji technicznej, a jednocześnie przez brak istniejącej wcześniej infrastruktury wszystko zbudowaliśmy z wykorzystaniem nowych technologii.

Jeśli chodzi o Rumunię i Polskę, to Inicjatywa Trójmorza jest naturalną kontynuacją naszej tradycyjnej współpracy. W naszym regionie każda współpraca ma tło historyczne. W okresie międzywojennym mieliśmy ideę Intermarium – obszaru, na którym stykały się ze sobą różne kultury i  gdzie kraje mogły wspólnie rozwijać swój dobrobyt. Z perspektywy Rumunii Trójmorze może być postrzegane jako projekt oscylujący wokół sprawdzonej relacji między Rumunią a Polską. Jest to wręcz kontynuacja sojuszu, jaki oba kraje miały w okresie międzywojennym. W pewnym sensie jest to jedna z najstarszych i najbardziej owocnych relacji politycznych w regionie. Trójmorze powstało na bazie tych pozytywnych doświadczeń. Inicjatywa rozwinęła istniejącą współpracę polityczną i rozszerzyła ją o kwestie gospodarcze, infrastrukturalne i cyfrowe.

Stefan: Wracając do niektórych rzeczy, które poruszyłeś… Podniosłeś wiele interesujących kwestii, które będą wiodącymi punktami dalszej naszej dyskusji. Jedną z nich są odziedziczone kompetencje techniczne. Wskazałeś na zalety edukacji z czasów komunistycznych, edukacji skoncentrowanej na naukach ścisłych, matematycznych, inżynieryjno-technicznych, która skutkiem jest duża pula talentów w regionie. Była też moja o innej przewadze, którą wynika z nowszej infrastruktury, a która jest wynikiem spóźnionych Czy ta przewaga jest tylko tymczasowa, wynikającą z tzw. renty zapóźnienia i możliwości sięgnięcia od razu po najnowsze dostępne technologie? Czy jest to coś, co możemy łatwo lub szybko wykorzystać?

Mihai: Szczerze mówiąc, jestem pesymistą jeżeli chodzi o tą kwestię. Każdy postęp, jaki udało nam się osiągnąć, musi być podtrzymywany. Jeżeli chcemy pozostać atrakcyjni gospodarczo to musimy ciągle pracować nad naszą wiarygodnością, a także stawiać na inkluzywne polityki cyfrowe i gospodarcze. To, że mamy podobne doświadczenia historyczne i stoimy przed tymi samymi wyzwaniami geopolitycznymi, powinno motywować nas do szybkiego rozwoju i długoterminowego planowania. Obawiam się bowiem, że zwłaszcza w dziedzinie technologii każda przewaga jest tylko tymczasowa. Musimy nieustannie inwestować w edukację, infrastrukturę i technologie. Nasz sukces, będzie tylko chwilowy, jeżeli nie będziemy inwestować dalej. Każdy z naszych krajów, na swój sposób, jest mało znaczącym aktorem na globalnych rynkach. W pojedynkę, nie mamy szansę się przebić. Ale razem, Rumunia, Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, mogą połączyć zasoby i stać się bardziej konkurencyjne. Ale to wymaga przewidywalności. Potrzebujemy długoterminowych inwestycyjnych i musimy przestać postrzegać edukację jedynie jako drenaż naszych zasobów. Musimy patrzeć na edukację jak na sposób na zapewnienie dobrobytu nam i naszym dzieciom. Nie możemy postrzegać pieniędzy przeznaczonych na edukację jako pieniędzy zmarnowanych, powinniśmy je raczej widzieć jako inwestycję w naszą wspólną przyszłość.

Stefan: Zdecydowanie się z tym zgadzam, zwłaszcza z potrzebą inwestycji w edukację. Myślę też, że jedną z rzeczy – jestem bardzo ciekawy, czy się ze mną zgodzisz – która jest ważna, jest to, że mamy świetny kapitał ludzki w obszarze nowych technologii, w czasach kiedy IT stało się niesamowicie lukratywną branżą. To, czego naprawdę teraz brakuje, to pieniądze, które można by w ten potencjał zainwestować. Brakuje funduszy venture capital, aby promować lokalne startupy i umożliwić im konkurowanie z firmami z Doliny Krzemowej, tech city w Londynie lub innych dużych ekosystemów technologicznych. Jestem ciekawy, czy zgodzisz się z tym, że jednym z modeli wsparcia, które można być zaimplantować w naszym regionie, jest model izraelski z lat 90. To super przykład –  fundusze państwowe otrzymywały pieniądze na budowę ekosystemu startupów i rozwój pierwszych dużych graczy do takiego stopnia by gotowe w nie był zainwestować rynek prywatny. Uzyskane w ten sposób fundusze były wykorzystane na rozwój kolejnych podmiotów. Tak więc początkowe rządowe wsparcie stało się katalizatorem dla całego ekosystemu. Rumuńskie UiPath ma świeżo za sobą bardzo udany debiut giełdowy, największy w historii naszego regionu. Absolutnie imponujący. Teraz ci, którzy na debiucie tego „jednorożca” się wzbogacili, planują założyć własne fundusze venture capital i wykorzystać pieniądze z IPO do finansowania rumuńskich startupów i rumuńskich talentów, by stymulować dalszy wzrost, stać się katalizatorem rozwoju. Moim zdaniem, poza edukacją i stawianiem na kształcenie nowego pokolenia regionalnych liderów i osób, które prześcigną swoich zachodnich rówieśników, potrzebujemy też finansowania [na startupy]. Nie wiem, czy to coś z czym się zgodzisz.

Mihai: Aby odnieść sukces w przyszłości, potrzebujemy zarówno podejścia odgórnego, jak i oddolnego, a do tego konieczne jest silne partnerstwo publiczno-prywatne. To, co może zrobić rząd, to zapewnić stabilność legislacyjną i gospodarczą w regionie. Musimy mieć przejrzyste regulacje gospodarcze, które nie będą zmieniane co sześć miesięcy. Musimy też mieć bardzo pozytywny klimat fiskalny dla sektora IT i inwestorów.

Wspomniałeś, że nie mamy wystarczających środków dla naszych firm IT. To prawda. W tym celu musimy wyjść trochę poza nasze granice i zobaczyć, kto może nam pomóc. Oprócz wsparcia krajowego musimy rozwijać współpracę w regionie z odpowiednimi podmiotami. Ponadto musimy przyciągnąć więcej funduszy z krajów trzecich. Amerykańskie zasoby finansowe mogą być tutaj ważne dla regionu, bo w kontekście trójmorskim relacje transatlantyckie są kluczowe. Korea Południowa również mogłaby być ważnym inwestorem w regionie.

Model izraelski, o którym wspomniałeś, jest modelem, który po pewnych dostosowaniach może być stosowany w regionie. Kiedy mówimy o Trójmorzu, musimy również pamiętać o regionalnej konkurencji pomiędzy uczestniczącymi w nich państwami. Ta konkurencja nie jest negatywna, jest to pozytywna forma konkurencji, która zachęca każdy kraj do wzmocnienia swojej pozycji. Tę pozytywną konkurencję można zatem wzmocnić poprzez współpracę – starając się nie sabotować siebie nawzajem, a wręcz przeciwnie, starając się sobie pomagać. Fakt, że żyjemy w regionie, który nie jest taki rozległy, w końcu odległość między Bukaresztem a Warszawą nie jest znacząca, oznacza, że zakłócenia konkurencji dotyczą nas wszystkich. Musimy zdać sobie sprawę, że konieczne jest zbudowanie własnego ekosystemu i że dobrobyt jednego kraju nie musi być budowany na nieszczęściu drugiego. Nasz region ma potencjał pozytywnej współpracy i pozytywnej konkurencji, a to, obok stabilności, którą mogą zapewnić rządy, zapewni nam niezbędne narzędzia do przyszłego rozwoju.

Musimy też znaleźć lepszy sposób na wykorzystanie wszystkich funduszy dostępnych na szczeblu UE i w tym celu współpraca jest także niezbędna. Nie możemy tracić żadnych dostępnych nam środków finansowych.

Stefan: Wracając do szerszej kwestii – współpracy gospodarczej w regionie… Jak można Twoim zdaniem ją zintensyfikować? Mówiłeś o tym, że pozytywne konkurowanie byłoby bardzo ważnym punktem, czyli taka realizacja swoich interesów narodowych, która nie dzieje się kosztem innych.  Podkreślałeś, że indywidualne interesy nie muszą się wzajemnie wykluczać, że możemy współpracować, jednocześnie kontynuując pracę nad naszymi interesami narodowymi. Wspomniałeś również o aspektach związanych z funduszami unijnymi oraz o inwestycjach południowokoreańskich i amerykańskich. Myślę, że Południowa Korea jest tu ciekawym przykładem wspaniałego wzrostu gospodarczego, budowania dobrobytu, doprowadzenia do awansu społeczeństwa w zaledwie 2-3 pokolenia. Z nędzy do jednego z najbardziej zaawansowanych technologicznie społeczeństw na świecie. Czy możesz dodać przykłady konkretnych działań na rzecz intensyfikacji i pogłębienia współpracy gospodarczej między Rumunią a Polską? A następnie także w ramach regionu Trójmorza?

Mihai: Z perspektywy rumuńskiej w Trójmorzu są dwa priorytetowe projekty. Pierwszy to projekt drogowy, Via Carpathia. Drugim jest projekt Rail-2-Sea, który ma usprawnić ruch kolejowy pomiędzy północą a południem regionu. W opinii Rumunów, ukończenie tych dwóch projektów przełoży się znacząco na mobilność w regionie i pomoże nam lepiej współpracować. Musimy również doprowadzić do przyjęcia Rumunii do strefy Schengen. Fakt, że Rumunia nadal nie jest jej częścią wpływa niekorzystnie na całą współpracę trójmorską. Oznacza bowiem oczekiwanie na odprawę celną, co spowalnia transport towarów. To są bariery, które należy usunąć, jeżeli chcemy dalej rozwijać współpracę. Jeśli uda nam się usprawnić połączenia między Północą a Południem, to transport drogowy i kolejowy przełoży się też na rozwój infrastruktury cyfrowej. Jeśli równolegle do tej infrastruktury powstanie też inna twarda infrastruktura to powstanie wiele nowych możliwości gospodarczych w regionie. Jeśli jednak nie będziemy w stanie szybko przemieszczać się z północy na południe, to ucierpi na tym także ta mniej namacalna, miękka infrastruktura. Jeśli więc chcemy mieć „infrastrukturę przyszłości”, musimy najpierw mieć „infrastrukturę przeszłości”. Jesteśmy specyficznym regionem, gdzie wszystko musi być budowane jednocześnie.

Stefan: To niezły sposób na ujęcie tego zagadnienia. Ciekawy sposób na zdefiniowanie, czym jest Europa Środkowo-Wschodnia. Twoje słowa dobrze to oddają. EWŚ to te kraje, które potrzebują zbudować „infrastrukturę przeszłości”, bo ona jeszcze nie istnieje. To nowe sposób patrzenia na region.

Wspomniałeś już, że Trójmorze to nie jest nowy projekt, a raczej to rodzaj reaktywacji starej wizji, Intermarium. W Polsce z rezerwą nawiązujemy się do tej koncepcji, kiedy mowa o Inicjatywie. Myślę, że częściowo jest tak dlatego, że wizja Piłsudskiego nigdy się nie zmaterializowała, nie zadziałała, więc w końcu zostaliśmy wymazani z map przez Trzecią Rzeszę i Związek Radziecki.

Drugim powodem, dla którego istnieje pewna powściągliwość wobec Intermarium, jest obawa, że region mógłby zacząć obawiać się, że w Polsce ożywają imperialne ambicje, że marzy jej się przewodzenie w regionie. Oczywiście, jeśli chodzi o samą liczbę ludności, Polska jest największym graczem pomiędzy „niemieckim molochem” a dzisiejszą Rosją. Taki jest stan gry, prawda? Jeśli spojrzeć tylko na same liczby, to transformacja w Polsce zakończyła się sukcesem – średnio 3,4% wzrostu w latach 1992-2019. Niesamowite 27 lat nieprzerwanego wzrostu gospodarczego. Liczby mówią same za siebie, ale mimo to w Polsce, gdy wspomina się o Inicjatywie Trójmorza, jest widoczna niechęć do wspominania o Intermarium. Nie wydaje się, żebyś ty miał takie uprzedzenia. Jakie jest Twoje zdanie o Intermarium? Czy jest to idea w jakimkolwiek stopniu problematyczna?

Mihai: Nie mam takich uprzedzeń, ponieważ mój doktorat i moje studia skupiały się głównie na okresie międzywojennym. Więc ja, jak badacz, mam ten luksus, że mogę powiedzieć, że jest to część wiekowych relacji między Rumunią a Polską. Nie używam Intermarium, aby odnieść się do jakiegoś modelu przywództwa regionalnego, ale by podkreślić, że w naszym regionie wiele projektów niekoniecznie jest nowych. Fakt, że mamy tak bogate tło historyczne sprawia, że odniesienia historyczne stają się bardziej istotne, gdy mówimy o budowaniu wspólnej przyszłości i o tym, jaki wpływ ma przeszłość na teraźniejszość. Nie wolno nam tego ignorować. Rzeczywiście, istnieją różnice między Inicjatywą a Intermarium.

Rumunia również miała w przeszłości pragnienie budowania projektów takich jak Konfederacja Dunajska, w ramach którego kraje położone wzdłuż rzeki Dunaj miałyby swobodną wymianę gospodarczą. Pod koniec pierwszej wojny światowej Europa Środkowo-Wschodnia była bardzo podzielona, ponieważ wielkie imperia przestały istnieć. W pierwszych latach po I wojnie światowej nałożenie barier celnych i uchwalenie nowego ustawodawstwa wpłynęło na rozwój całego regionu. Nie sądzę więc, aby odwoływanie się do przeszłości było czymś złym. Myślę, że możemy wręcz uczyć się na błędach z przeszłości. Trójmorze, moim zdaniem, zrekompensuje nam wszystkie te regionalne nacjonalizmy z okresu międzywojennego. Nasze kraje są zbyt małe, by rozwijać się samodzielnie, więc muszą współpracować. Północ i Południe naszego regionu to w zasadzie tylko różne gałęzie tego samego gospodarczego, regionalnego drzewa. Tylko współpraca może zapewnić dobrobyt. Jeśli zdecydujemy się skupić na naszym indywidualnym zysku, ryzykujemy utratę nie tylko naszego indywidualnego dobrobytu, ale także gospodarcze pogrążenie sąsiadów. Dlatego przywołuję termin Intermarium, by przypomnieć nam [co może się stać, jeśli nie będziemy pracować razem] w ramach Inicjatywy.

Wspomniałeś o bardzo ciekawej kwestii walk o regionalne przywództwo i konieczności poradzenia sobie z rozbieżnymi interesami gospodarczymi. I potrzebie określenia, czego potrzebujemy by odnieść sukces. Wierzę, że nasze kraje są w stanie współpracować mimo różnic. Szczególnie teraz, kiedy znajdujemy się w bardzo niekorzystnej sytuacji geopolitycznej. Teraz jeszcze bardziej niż kiedyś zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy po prostu zbyt mali, by mierzyć się w pojedynkę z wyzwaniami, więc musimy współpracować. Jednym z takich wyzwań, które jest dla mnie ważne, a nie jest szeroko dyskutowane, jest demografia regionu.

Żyjemy w czasach, w których populacje krajów regionu mają trend spadkowy. Osłabia nas migracja, drenaż mózgów na Zachód i do innych bardziej rozwiniętych krajów. Te dwa procesy też mają wpływ na naszą zdolność do budowania i tworzenia wspólnej infrastruktury. Zaczyna nam brakować niezbędnej siły roboczej, a do tego przewaga, o której wspomniałem wcześniej, czyli duża pula dobrze wykształconych technicznie młodych ludzi powoli się zmniejsza ze względu na spadek liczby urodzeń. Być może kwestie demograficzne też mogłyby stać się obszarem, który można podnosić w ramach współpracy regionalnej. W końcu konkurujemy ze sobą nie tylko pod względem gospodarczym, ale także zasobów ludzkich. Nawet jeśli doinwestujemy edukację, to wciąż ryzykujemy utratę naszych absolwentów na rzecz krajów trzecich, które mogą zaoferować im lepsze zarobki i warunki życia. To również należy wziąć pod uwagę. Ta sytuacja demograficzna powinna staż się tłem przyszłej współpracy.

Stefan: Absolutnie. Bardzo się cieszę, że o tym wspomniałeś. Zwróciłeś uwagę na dwa elementy, które miałem z tyłu głowy. Po pierwsze – na sytuację geopolityczną. Tragedii naszego sąsiada Ukrainy, przypomniała nam że skończył się czas tymczasowego bezpieczeństwa, który trwał od „końca historii” jaki przyniósł upadek muru berlińskiego i koniec Związku Sowieckiego. Przypomnieliśmy sobie, że pokój jest zawsze tylko tymczasowy, a porządek jest rzeczą kruchą. Samo wsparcie naszych ukraińskich przyjaciół w ich walce z rosyjską agresją i imperializmem nie wystarczy, my sami także musimy zacząć działać. Czas jest na teraz na wagę złota, musimy skupić się na gospodarczym wzmocnieniu regionu, tak by w razie czego mieć jak sfinansować naszą obronę, ale także by wytrzymać różne naciski ekonomiczne. Wiele projektów trójmorskich zyskało teraz na znaczeniu, w tym polski projekt Baltic pipe.

Drugą rzeczą, o której wspomniałeś, a o której za mało mówimy, jest demografia. Jest to wyzwanie dla całego regionu, każdy kraj się z nim mierzy. Szczególnie Bułgaria, gdzie z tego co pamiętam, prawie ¼ dorosłej populacji wyjechała od 2007 roku, kiedy kraj ten przystąpił do UE. To oszałamiające. ¼ ludności wyjeżdża, ¼ potencjału produkcyjnego zostaje utracona… Nie sposób przecenić kosztów gospodarczych jakie to ze sobą niesiecie, chociażby jeżeli chodzi o słabszy wzrost PKB. Bardzo się cieszę, że o tym wspomniałeś.

Moje kolejne pytanie brzmi: co możemy zrobić? Jeśli zapewnimy obywatelom Trójmorza odpowiednie warunki ekonomiczne, możliwość godnego życia we względnym bezpieczeństwie i dobrobycie to nie będzie ich już tak pociągać wizja migracji na Zachód. To oczywiste pierwsze kroki, które i tak się stopniowo dzieją, bo to naturalny proces. Zastanawiam się jednak, czy masz jeszcze jakieś inne sugestie tego, co możemy zrobić jako Rumunia, Polska i całe Trójmorze, aby przeciwdziałać niekorzystnej demografii, czy to poprzez migrację, czy też spadek liczby urodzeń.

Mihai: Musimy pamiętać o tym dla kogo polityki publiczne powstają. Polityki powinny bardziej odpowiadać potrzebom ludzi, których będą dotyczyć. Oznacza to większy nacisk na zapewnienie bezpiecznej i przyjaznej przestrzeni do życia, gwarancji dostępu do wysokiej jakości edukacji i usług medycznych, nie zapominając o wszystkich innych udogodnieniach, jakie niesie ze sobą nowoczesność. To niezbędne by zatrzymać naszych obywateli w regionie i przekonać tych, którzy wyjechali do powrotu.

Musimy tworzyć polityki przyjazne użytkownikom, jeśli mogę tak powiedzieć. Z perspektywy rodziców oznaczać to będzie szeroki dostęp do przedszkoli i szkół. Potrzeba ciągłych inwestycji, ale także dofinansowań w tej sferze. Można dodać też jakieś zachęty podatkowe powiązane z liczbą posiadanych dzieci.

Musimy również więcej inwestować w wysokiej jakości usługi medyczne, aby lepiej leczyć naszych obywateli. Ważna jest również profilaktyka. W ramach polityki demograficznej można by również dotować leczenie problemów z płodnością. W końcu wszystkie te polityki przekładają się na lepsze warunki życia. Ważne są nie tylko pensje, ale także cały ekosystem, w którym się żyje. Stąd ważna jest również ochrona środowiska. Musimy mieć czystsze powietrze, czystszą wodę i lepiej chronić nasze lasy, aby zapewnić środowisko przyjazne dzieciom.

Jedna polityka w tym zakresie nie wystarczy, potrzebujemy kompleksowego podejścia i zintegrowanej wizji, tak by jedne polityki nie wpływały negatywnie na inne.

Ponadto, musimy też być cierpliwi. Obecna sytuacja demograficzna nie zdarzyła się z dnia na dzień. Dojście do niej zajęło nam wiele lat i będziemy potrzebować równie długiego czasu, jeżeli nie dłuższego, aby odwrócić ten spadek.

Oprócz polityki zatrzymywania pracowników, warto też pomyśleć o działaniach na rzecz przyciągnięcia wykwalifikowanych pracowników z innych części świata. Konkurencja działa w obie strony, dlaczego więc nie spróbować przyciągnąć do regionu wykwalifikowanych pracowników z innych miejsc? Potrzeba jednak cierpliwości, konsekwencji i zintegrowanej politycznej wizji.

Stefan: Powiedziałeś jedną rzecz, która zwróciła moją uwagę – że jesteś pesymistą. Nie chciałbym zostawić naszych widzów z tą myślą. Osobiście uważam, ale myślę że znajdziemy na to potwierdzenie także w liczbach, że pomimo trudności geopolitycznych nasz region jest na trajektorii wzrostowej. Być może jestem optymistą, dlatego, że jestem jeszcze stosunkowo młodym człowiekiem. W końcu trudno jest znaleźć pesymistycznego młodego człowieka. Ale uważam, że mamy wiele powodów by patrzeć optymistycznie w przyszłości. Jakie rzeczy Ciebie napawają optymizmem? W naszym regionie, w Inicjatywie Trójmorza, w Polsce, w Rumunii czy po prostu w Rumunii. Chciałabym usłyszeć od Ciebie, Mihai, jakąś optymistyczną wypowiedź.

Mihai: Cóż, jestem optymistą, ponieważ moim zdaniem dzięki Inicjatywie Trójmorza region będzie w stanie utrzymać swój status. Co mam na myśli? Kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej w 2004 i 2007 roku państwa Europy Środkowo-Wschodniej cieszyły się największą popularnością wśród inwestorów i największymi wpływami międzynarodowymi. Inicjatywa Trójmorze pomoże nam do tego wrócić, a także zachować istniejący porządek międzynarodowy, który opiera się na multilateralizmie, prawach człowieka i obecności prawa międzynarodowego. Ten porządek jest zdecydowanie korzystny dla naszych postkomunistycznych państw, które mają za sobą trudną przeszłość, naznaczoną niesprawiedliwością, międzynarodowym dyktatem i pogardą dla naszej suwerenności. Sam fakt, że Trójmorze istnieje jako format regionalny jest dla mnie promykiem nadziei. Fakt, że prowadzimy ten dialog, że w całym regionie eksperci i zwykli obywatele skupiają się na tym, jaka powinna być nasza wspólna przyszłość, napawa optymizmem. Koniec końców, Inicjatywa Trójmorza ma potencjał, by stać się potęgą w UE ze względu na to, co reprezentuje. 3SI ma przed sobą świetlaną przyszłość, o ile tylko udaje się jej stworzyć własną tożsamość polityczną i gospodarczą. Jestem optymistą również dlatego, że o tym, jaka będzie przyszłość możemy w końcu samodzielnie decydować, a mamy wszystkie składniki potrzebne do osiągnięcia sukcesu. Powiedziałem wcześniej, że jestem pesymistą, ponieważ kiedy jesteś pesymistą, trudno być rozczarowanym. Za to sukces jest przyjemnym rozczarowaniem.

Stefan: Ładnie to ująłeś. Mihai, bardzo dziękuję za ten optymistyczny komentarz, z którym zdecydowanie się zgadzam. Jeszcze raz dziękuję.

Mihai: Było mi bardzo miło. Dziękuję.