W pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę zarówno instytucje unijne, jak i poszczególne kraje członkowskie na różne sposoby zaczęły wyrażać wsparcie dla Ukrainy i jej europejskich aspiracji. Na fali tej masowej solidarności Ukraina złożyła 28 lutego wniosek o przyznanie jej członkostwa w UE, czyli na przyznanie statusu kraju kandydującego. Patrząc na niektóre komentarze można by odnieść wrażenie, że akcesja Ukrainy to kwestia bliskiej przyszłości. Niekoniecznie może tak być, ponieważ w chwili obecnej jest kilka problemów, z których najważniejsze to wola polityczna ze strony wszystkich krajów członkowskich wspólnoty oraz zobowiązania podjęte wcześniej w stosunku do krajów Zachodnich Bałkanów.
Ukraina już raz była o krok od złożenia wniosku o członkostwo w UE. Było to w roku 2010, jednak wówczas Rada Wierchowna odrzuciła ten pomysł. Dopiero cztery lata później podpisano polityczną część umowy stowarzyszeniowej z UE. Ukraina rozpoczęła wówczas proces dostosowywania systemu prawnego i gospodarki do kryteriów wyznaczanych przez Unię, jednak jednym z większych problemów była walka z korupcją. Po aneksji Krymu i okupacji części wschodniej Ukrainy przez Rosję, Unia Europejska nałożyła sankcje na agresora, a właściwie kolejne pakiety sankcji gospodarczych i politycznych. Rozmowy z Ukrainą nie nabrały jednak większej dynamiki. Dopiero rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że temat wrócił.
Pierwsze dni wojny przyniosły wiele deklaracji zarówno ze strony UE, jak i Ukrainy. O europejskiej przyszłości Ukrainy zaczęła mówić przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, przewodniczący Rady Charles Michel i przedstawiciele państw członkowskich. Prezydent Polski Andrzej Duda wraz z kilkoma innymi głowami państw naszej części UE zaapelował o przyśpieszoną ścieżkę członkostwa dla Ukrainy, która 28 lutego oficjalnie złożyła wniosek o członkostwo. Dzień później Parlament Europejski w specjalnej rezolucji wyraził poparcie dla europejskich aspiracji Ukrainy i jej aspiracji. Część komentatorów, zwłaszcza ukraińskich, uznała to za znak, że wejście Ukrainy do struktur unijnych to kwestia bliskiej przyszłości. Dzień po złożeniu wniosku przez Ukrainę taki sam dokument złożyła Gruzja.
Adwokatami Ukrainy są przede wszystkim Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Bułgaria i Słowacja
Kwestia dołączenia Ukrainy do struktur UE jest nadmiernym optymizmem. Po pierwsze decyzja PE nie jest prawnie wiążąca, ponieważ to nie PE decyduje o procesie akcesyjnym. Rezolucja ma znaczenie wyłącznie symboliczne. Jest to sygnał wysłany zarówno do Kijowa, jak i Moskwy, że Ukraina nie jest już strefą wpływów rosyjskich.
Pierwszym krokiem do członkostwa jest przyznanie danemu państwu statusu kraju kandydującego. Do tego trzeba jednomyślnej zgody wszystkich 27 krajów wspólnoty. Dopiero po uzyskaniu zgody oraz statusu można rozpocząć procedurę zmierzającą do rozpoczęcia negocjacji. Do tego wymagana jest jednomyślna zgoda państw, natomiast dopiero po zakończeniu negocjacji można mówić o członkostwie. Przynajmniej od strony proceduralnej, nie od strony politycznej. Tu są dwa problemy: pierwszy to dobra polityczna wola wszystkich unijnych krajów, drugi – postawa pięciu państw, które już posiadają status państwa kandydującego.
Jeżeli chodzi o nastawienie krajów członkowskich, to adwokatami Ukrainy są przede wszystkim Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Bułgaria i Słowacja. Większość krajów teraz nie robiłaby kłopotów. Problemem może się okazać postawa Francji, Niemiec, Danii i Holandii. Pierwsze z państw w stosunku do krajów bałkańskich jest sceptyczna. Dodatkowo, w państwie trwa kampania przed wyborami prezydenckimi, a kwestia członkostwa Ukrainy niekoniecznie jest popularna. Dania i Holandia są niemal z definicji niezbyt entuzjastycznie nastawione do integracji, natomiast Niemcy powoli zmieniają nastawienie z negatywnego na neutralne.
Dodatkowym problemem są kraje Bałkanów Zachodnich, a raczej obietnice im złożone. Pięć krajów ma już status kandydacki: Serbia, Macedonia Północna, Czarnogóra, Albania i Turcja. Większość z nich otrzymała ten status dopiero po 2-3 latach od chwili złożenia wniosku. Czarnogóra, Serbia i Turcja od lat prowadzą negocjacje członkowskie. Wielu polityków w Brukseli uważa, że gdyby teraz z automatu przyznano Ukrainie status kandydacki i rozpoczęto negocjacje, to niezależnie od wyjątkowości tej sytuacji, byłoby to nie w porządku do krajów bałkańskich. Zatem rozważana jest opcja drugiego tzw. wielkiego rozszerzenia, analogicznego do tego z 2004 roku, gdy do UE weszło 10 krajów, w tym Polska. To budzi jednak pewne wątpliwości. Rozwiązaniem byłoby zatem przyznanie Ukrainie samego statusu kandydata. Tu liczy się czas, fala współczucia i solidarności może minąć w ciągu kilku tygodni. Jeśli do tego momentu Ukrainie i jej adwokatom politycznym nie uda się przełamać oporów, to może się okazać, że temat zostanie zamrożony.
JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Comments are closed.