Od rozpoczęcia zakazanej prawem międzynarodowym agresji Federacji Rosyjskiej na suwerenne państwo – Ukrainę – większość osób zadaje sobie pytanie o reakcję międzynarodowych instytucji, które winny stać na straży porządku i bezpieczeństwa na świecie. Mimo że nie jest to pierwsza wojna (konflikt zbrojny, zgodnie z terminologią stosowaną w Międzynarodowym prawie humanitarnym konfliktów zbrojnych) od zawiązania się Organizacji Narodów Zjednoczonych i ustanowienia międzynarodowych trybunałów, to próżno oczekiwać efektywności międzynarodowego prawa karnego oraz ustanowienia sprawiedliwości względem sprawców zbrodni wojennych.
Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w Hadze, Karim A.A. Khan, poinformował w środę 2 marca, że wszczął śledztwo w sprawie ewentualnych zbrodni wojennych lub zbrodni przeciwko ludzkości w Ukrainie. Co warte podkreślenia, to fakt, iż Polska była jednym z 39 państw, które skierowały wniosek w tej sprawie (ostatecznie złożono 41 wniosków państwowych). Widać tutaj zatem wyraźnie, iż po pierwsze, jest to postępowanie „w sprawie”, a nie „przeciwko”. Nie ma zatem mowy o wskazaniu i nazwaniu publicznie sprawcy, a po drugie jest to zbadanie „ewentualnych zbrodni”, czyli MTK dopiero po latach, a może dekadach, orzeknie, czy to, co widzimy codziennie w mediach i słyszymy od uciekających do Polski uchodźców wojennych z Ukrainy, jest, zgodnie z prawomocnym orzeczeniem sądu, zbrodnią wojenną bądź zbrodnią przeciwko ludzkości.
Tu pojawia się od razu pytanie o wymiar kary, jaki sprawcy zbrodni na Ukrainie mogliby oczekiwać. Otóż osoba uznana za winną zbrodni wojennej może dostać 30 lat więzienia lub dożywocie, w zależności od wagi przestępstwa. Sąd – co jest oczywiste ze względu na kwestie wynikające z praw człowieka, obowiązujących nawet wobec tak niehumanitarnych czynów – nie może orzec kary śmierci. Wielu prawników międzynarodowych, w tym autorka niniejszej analizy, uważa jednak, że niektóre wyroki wydane przez MTK były „zbyt lekkie”, a warunki w więzieniach dla skazanych są luksusowe, co bynajmniej nie stwarza podstaw do wyciągnięcia skruchy czy żalu za winy.
Jeśli chodzi o drogę postępowania w przypadku MTK, to należy podkreślić podstawową przeszkodę jaką jest fakt, iż ani Ukraina, ani Rosja nie są stronami Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego z 1998 roku (wszedł w życie w 2002 roku). Choć rząd w Kijowie podpisał dokument, nigdy go nie ratyfikował do własnego porządku prawnego, co oznacza, że nie jest związany jego normami. Jednakże, od tej zasady jest wyjątek wyniesiony z praktyki, jako że Ukraina dwukrotnie zaakceptowała uprawnienia MTK do rozstrzygania spraw spornych, przyjmując jurysdykcję organu „na zasadzie nieograniczonej”. Oznacza to, że Ukraina nie może sama złożyć wniosku, ale MTK, z urzędu, posiada jurysdykcję nad zbrodniami popełnionymi na jej terytorium.
Odnośnie zaś do Federacji Rosyjskiej, ta wycofała się z MTK w 2016 roku tuż po tym, jak Trybunał opublikował raport klasyfikujący rosyjską aneksję Krymu jako okupację. Jeśli bowiem państwo nie jest stroną MTK, jego jednostki (obywatele, w tym głowa państwa, decydenci wojskowi) nie mogą być ścigane za 4 przestępstwa objęte jurysdykcją Trybunału. Są nimi: zbrodnia ludobójstwa, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne oraz zbrodnia agresji. Jedynym wyjątkiem, aby państwo niebędące stroną MTK zostało postawione przed Trybunałem, jest rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosja, jako stały członek Rady, posiada prawo weto, więc tu także mamy „legislacyjne pudło”.
Jak do tej pory ani jeden przywódca polityczny państwa nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w procesie przed międzynarodowymi trybunałami karnymi za zbrodnie wojenne
27 lutego Ukraina skierowała pozew przeciwko Rosji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS) w Hadze. Nie należy mylić tych dwóch instytucji. MTS jest organem ONZ, a w jego składzie zasiadają także sędziowie rosyjscy. Ukraiński wniosek skupiał się na zarzucie przeprowadzenia inwazji pod pretekstem fałszywych roszczeń o ludobójstwo popełnione na rosyjskojęzycznych osobach w tym kraju. Jednakże, również w tym przypadku, 16 marca MTS wydał orzeczenie stwierdzające, iż atak Rosji na Ukrainę jest nielegalny, nakazując Rosji tym samym wstrzymanie inwazji. Orzeczenie to nie ma, zgodnie z największą wadą prawa międzynarodowego, elementu sankcji czy środków egzekwujących wyrok. Jest to zatem symboliczny krok, który nie doprowadzi sprawców przed wymiar kary. Warto dodać, iż wynik głosowania sędziów w tej sprawie to 10:2. 2 to sędziowie z Rosji i Chin.
Co z alternatywnymi metodami szukania odpowiedzialności międzynarodowej za zbrodnie na Ukrainie? Otóż można wskazać na dwie metody prawne: uniwersalną jurysdykcję karną oraz trybunał ad hoc. Pierwsza pozwala na uruchomienie środków ścigania jednostek bez względu na ich obywatelstwo, a następnie do rozstrzygania sprawy na własnym terytorium (przed własnymi sądami) za przestępstwa popełnione poza daną jurysdykcją krajową. Pierwszy raz w historii zastosowano to narzędzie przy aresztowaniu w 1998 roku chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta. Były generał został aresztowany w Londynie pod zarzutem ludobójstwa i terroryzmu. Ostatnio zaś, w 2015 roku w Niemczech, dwóch Rwandyjczyków oskarżonych o kierowanie grupą rebeliantów we wschodniej Demokratycznej Republice Konga zostało skazanych za zbrodnie wojenne. Co warto dodać, to fakt, iż także Rosja posiada przepisy dotyczące jurysdykcji uniwersalnej.
Wreszcie pozostaje ostatnia opcja prawna, tj. ustanowienia międzynarodowego trybunału karnego ds. zbrodni na Ukrainie. Jednakże tego musiałyby chcieć państwa, a nie ma mowy o jednogłośności na arenie międzynarodowej, gdzie nawet kwestia sankcji względem Rosji czy ich zasięgu jest tematem sporów polityczno-ekonomicznych. Wszak w wielu zachodnich mediach nie pojawia się nawet słowo „wojna”, a jedynie „sytuacja”, „konflikt”, czy wreszcie „to, co się dzieje na Ukrainie”. Dodatkowo, prezydenta Federacji Rosyjskiej, jak każdą głowę państwa, chroni immunitet. Musiałby on zrzec się urzędu (a nie wydaje się, by to się stało) albo zostać z niego usunięty (tu także pudło), musiałby on, po wyroku „przeciwko”, a nie „w sprawie”, zostać poddany ekstradycji (także nie dojdzie do skutku) albo wyjechać dobrowolnie do państwa, które poddaje się jurysdykcji trybunału, który ów wyrok by wydał (znowu pudło).
Wreszcie nie należy zapominać o powolnych trybach międzynarodowego prawa karnego. Postępowania trwają dekadami, sprawcom udaje się, co jakże logiczne, uciec, zmienić nazwisko, zapewnić sobie alibi, czy wykorzystać niezgodność międzynarodową we własnej sprawie, jak było w przypadku (obecnego, sic!) prezydenta Kenii Uhuru Kenyatty. Jak do tej pory ani jeden przywódca polityczny państwa nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w procesie przed międzynarodowymi trybunałami karnymi za zbrodnie wojenne. Choć niezwykle trudno jest powiązać głowę państwa z przestępstwami popełnionymi przez siły zbrojne swojego kraju, należy pamiętać, iż zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu. Pamięć o czynie zanika jednak z biegiem innych spraw międzynarodowych, a sprawcy zbrodni nie doczekają postawienia im zarzutów, nie mówiąc już o odczytaniu wyroku skazującego. Tak było wszak z byłym prezydentem Socjalistycznej Republiki Serbii, Slobodanem Miloševićem, który zmarł w 2006 roku w haskim areszcie na atak serca.
Czy zatem rosyjskie uniki przed odpowiedzialnością za zbrodnie wojenne przed międzynarodowymi sądami przyczynią się do rozważenia kwestii efektywności rozwiązań prawnych przez państwa tworzące instytucje międzynarodowe? Czy wykluczenie Federacji Rosyjskiej z Rady Europy pociągnie wykluczenia w innych strukturach międzynarodowych? Czy nastąpi zmiana w ramach największej organizacji międzyrządowej ONZ, która wciąż opiera (nie)pokój, (nie)porządek i (nie)stabilność na świecie, na Wielkiej Piątce Rady Bezpieczeństwa? Jeśli tak, będzie to oznaczać nowy ład globalny, gdzie miejmy nadzieję, prawo międzynarodowe zyska środki egzekucyjne.

JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Źródło zdjęcia głównego: International Criminal Court / Cour pénale internationale | flickr.
Comments are closed.