Analiza w skrócie:
– Armenia i Azerbejdżan od upadku ZSRR są zaangażowane w konflikt o Górski Karabach, a ostatnie dni przyniosły ponowną eskalację działań;
– Problem istnieje jednak od ponad wieku, a sporny region administracyjnie został przyznany Azerbejdżanowi wbrew faktycznemu składowi etnicznemu regionu;
– Futbol nabiera znaczenia w relacjach między stronami sporu w 1987 roku i jego rola w całym konflikcie okazuje się być na tyle istotna, że UEFA jednoznacznie zabroniła rozgrywania meczów między reprezentacjami oraz klubami z Armenii oraz Azerbejdżanu;
– Na europejskiej arenie sportowej z sukcesami występuje azerski klub Qarabağ FK, którego znaczenie w długofalowej perspektywie buduje tożsamość azerską wokół spornego regionu. Efektem tego staje się postrzeganie problemu Górskiego Karabachu w globalnej opinii publicznej;
– Ormiański piłkarz Henrikh Mkhitaryan nie pojawił się w finale Ligi Europy UEFA, który w 2019 roku był rozgrywany w Baku, co zostało odebrane jako manifestacja polityczna ze strony Armenii;
– Ostatnie wydarzenia, które eskalowały 27 września 2020 roku, ugruntowały sojuszniczą pozycję Turcji względem Azerbejdżanu oraz Rosji wobec Armenii. Przeniesione Mistrzostwa Europy w 2020 na przyszły rok również zapowiadają się jako manifestacja polityczna, ze względu na zaplanowane występy reprezentacji Turcji w Baku.
Ostatnie dni przyniosły gwałtowną eskalację konfliktu między Armenią oraz Azerbejdżanem. Oba kraje, które nie utrzymują ze sobą stosunków dyplomatycznych, zmobilizowały swoje siły zbrojne wokół Górskiego Karabachu, który dzieli te państwa od dekad. W czwartek 1 października Legia Warszawa rozegra mecz z mistrzem Azerbejdżanu Qarabağ FK w ramach IV rundy eliminacyjnej do Ligi Europy UEFA. Warto z tej okazji przypomnieć czego dotyczy konflikt oraz gdzie na tym tle znajduje się futbol, który wyraża w tym regionie wiele skrajnych emocji.
Sporny region – Górski Karabach
Na liczącej ponad 1000 km granicy azersko-armeńskiej nie ma ani jednego przejścia granicznego. Kraje nie utrzymują stosunków dyplomatycznych i formalnie są w stanie wojny. Taka sytuacja trwa już ponad 25 lat, ale swoje korzenie ma jeszcze wcześniej, bo przed I wojną światową.
Po upadku Imperium Rosyjskiego na Kaukazie zaczęła się batalia zamieszkujących go narodów o niepodległość i granice ich terytoriów. Największy spór toczył się między Azerbejdżanem i Armenią o obszar Górskiego Karabachu – geograficznie uznawany za część Azerbejdżanu, ale zamieszkiwany w ponad 94% przez Ormian.
Po utworzeniu Związku Radzieckiego jego władze zdecydowały o utworzeniu Nagórno-Karabachskiego Obwodu Autonomicznego (NKAO), będącego częścią Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Przez kolejne lata Armeńska Socjalistyczna Republika Radziecka ubiegała się o włączenie Górskiego Karabachu w swoje granice, lecz sowieccy dygnitarze nie dali się przekonać nawet 45 tysięcom listów od mieszkańców NKAO, które zostały wysłane w 1965 roku.
Na przestrzeni lat, część zamieszkujących Karabach (Górski Karabach oraz Nizinny Karabach) Ormian decydowała się emigrację. Struktura etniczna zaczęła się też zmieniać z powodu wyższej dzietności w rodzinach azerskich. Ale chociaż do 1989 odsetek Ormian w całym regionie Karabachu spadł do 77%, to pozostali oni dominującą grupą i nie porzucili planów samostanowienia.
Na froncie
Powolny, ale jednak zmieniający się na niekorzyść Ormian trend demograficzny sprawił, że głosów nawołujących do przyłączenia regionu do Armeńskiej SRR było coraz więcej. W drugiej połowie lat 80. karabachski parlament opowiedział się za unifikacją z Armenią, ale władze ZSRR ponownie odrzuciły taki scenariusz. W regionie coraz częściej dochodziło do incydentów na tle etnicznym. Wielu Azerów w obawie o swoje życie, zdecydowało się na opuszczenie Górskiego Karabachu. Część z nich została przez władze azerskie przesiedlona do Sumgaitu. W mieście narastały nastroje antyarmeńskie, których efektem były masowe demonstracje. Po jednej z nich, część demonstrantów zaczęła atakować Ormian zamieszkujących miasto, w wyniku czego zginęły 32 osoby.
Kolejne miesiące przynosiły kolejne demonstracje, starcia i ofiary śmiertelne, a konflikt przerodził się z czasem w regularną wojnę. Po początkowych sukcesach wojsk azerskich, wspierani przez Rosję Ormianie przeszli do udanej kontrofensywy. W międzyczasie Azerbejdżan cofnął regionowi status autonomii, z kolei władze spornej republiki proklamowały niepodległość. Negocjacje pokojowe zakończyły się w maju 1994 podpisaniem zawieszenia broni. Konflikt kosztował życie kilkudziesięciu tysięcy osób, a ponad milion został przymusowo przesiedlonych.
Koniec wojny, brak pokoju
Pomimo upływu lat, Armenia nadal stoi na stanowisku, że Górski Karabach powinien zyskać niepodległość lub przynajmniej szeroką autonomię; Azerowie nie chcą o tym słyszeć.
Sytuacja w regionie wydawała się być spokojniejsza, lecz mimo to incydentów nie brakowało. Od 2016 roku, kiedy to miała miejsce „czterodniowa wojna” (w której wg różnych szacunków zginęło od 250 do 1800 osób), dochodziło do regularnych aktów przemocy w postaci ostrzeliwania pozycji wojsk drugiej strony spory, a także porwań i zabójstw. W maju 2020 roku siły zbrojne Azerbejdżanu, pomimo pandemii koronawirusa COVID-19, z którą oba kraje sobie nie radzą, rozpoczęły ćwiczenia wojskowe w pobliżu tzw. Linii Kontaktowej (pasmo górskie Murovdag, które jest naturalną granicą pomiędzy Azerbejdżanem i Republiką Górskiego Karabachu, uznawaną przez OBWE).
O tym, że relacje między Armenią a Azerbejdżanem są niekiedy bardzo brutalne świadczy incydent z 2004 roku, który jest jednym z głośniejszych wątków w konflikcie. Chodzi o zabójstwo porucznika armii armeńskiej Gurgena Margaryana przez oficera azerskiej armii Ramila Seferova. Doszło do tego w pokoju hotelowym, w czasie seminarium szkoleniowego NATO w Budapeszcie. Narzędziem zbrodni był topór, a Seferov został aresztowany i skazany na dożywocie na Węgrzech. Na mocy konwencji strasburskiej został w 2012 roku przekazany do Azerbejdżanu, gdzie powitano go jako bohatera narodowego. W Armenii jest to rzecz jasna jeden z wrogów publicznych numer 1.
Konflikt a futbol
Z piłkarskiej perspektywy problem Górskiego Karabachu przez wiele lat w zasadzie nie istniał. Nie było żadnych przesłanek, by kluby armeńskie i azerskie nie mogły ze sobą rywalizować. Mecze rozgrywano, a trybuny były wolne od złych emocji. Zmiana nastąpiła w 1987 roku, kiedy społeczno-polityczne relacje w regionie uległy zaognieniu.
Znając zdolność futbolu do rozpalania ogniska konfliktów, na najwyższym szczeblu zdecydowano żeby unikać rozgrywania meczów między armeńskimi i azerskimi klubami. Sowieci zrobili z futbolem to samo, czego kilkadziesiąt lat wcześniej dokonano z granicami – piłkarski Górski Karabach podzielono zupełnie nielogicznie.
Poza szczeblem centralnym, kluby z regionu przydzielono do różnych lig regionalnych. Na przykład azerski Araz Nachiczewan zesłano do ligi Azji Centralnej. Armeński Karabach Stepanakert przeniesiono do części centralnej, gdzie grają same rosyjskie drużyny, a kilka innych armeńskich zespołów grało z klubami północno-kaukaskimi. Większość klubów udało się od siebie odseparować minimalizując właściwie do zera ryzyko zaostrzenia konfliktu.
Ale brak rozgrywanych meczów nie oznaczał braku politycznych zagrywek. W 1989 roku Karabach Stepanakert – dopingowany przez Ormian – zmienił wywodzącą się z rosyjskiego, tureckiego i perskiego języka nazwę regionu (Karabach) na Arcach – armeńskie określenie Górskiego Karabachu.
„Sprawiedliwy” remis
Spotkań między drużynami z Armenii i Azerbejdżanu nie dało się uniknąć na szczeblu centralnym w ramach ligi radzieckiej: Ararat Erywań oraz Neftci Baku rywalizowały ze sobą na najwyższym szczeblu piłkarskim przez wiele lat. Ararat spędził w niej 33 lata, a Neftci 27. Kreml znalazł jednak i na to sposób. Zbigniew Rokita przytacza słowa Walerija Mielnikowa z Futbolu na linii ognia „Azerscy i armeńscy zawodnicy byli zmuszeni grać ze sobą na neutralnych boiskach, a z góry przyszło rozporządzenie, że wszystkie ich spotkania mają kończyć się remisem”[1].Porównując wyniki między tymi zespołami widzimy potwierdzenie tych słów. Odgórna dyspozycja była klarowna. Uwagę zwracają nawet same remisowe rezultaty, które nie były wyższe niż 1:1. Każde kolejne dwie bramki mogłyby przecież dostarczyć sporą dawkę emocjonalną, a tego na trybunach armeńskich i azerskich Moskwa nie potrzebowała. Od urwanych krzesełek do wystrzału broni droga jest niedaleka.
Podczas gdy konflikt zmieniał się w wojnę, liga radziecka powoli ulegała destrukcji. Gruzini opuścili ją w 1990 roku i utworzyli własne rozgrywki. Kotajk Abowian i Neftci Baku teoretycznie muszą grać, ale nikt już nie próbuje sterować wynikami. Do meczów po prostu nie dochodzi. Kotajk nie jedzie do Baku, co kończy się walkowerem dla Azerów. Neftci nie jedzie do Abowian, zatem walkower przyznany Ormianom. W następnym roku spotkania zostają po prostu odwołane.
Statystyki meczów między Araratem (Armenia) a Neftci (Azerbejdżan) w ramach wszystkich rozgrywek ZSRR.
Statystyka | Ararat Erewań | Neftci Baku |
Zwycięstwa | 31 | 21 |
Remisy | 24 | 24 |
Porażki | 21 | 31 |
Bramki zdobyte | 96 | 70 |
Bramki stracone | 70 | 96 |
Reprezentacje, które nie rywalizują
Piłkarski poziom klubów z Armenii i Azerbejdżanu nie generował ryzyka spotkania w rozgrywkach europejskich, zatem nie analizowano sytuacji, w których to los zestawia drużyny reprezentujące Armenię i Azerbejdżan, dwa niepodległe już państwa.
Do takiego pojedynku nigdy nie doszło, ale po ponad dekadzie od zawieszenia broni, reprezentacje Armenii oraz Azerbejdżanu trafiają do jednej grupy eliminacji do Euro 2008. Zbliżające się dwa mecze miały być pierwszymi w historii. UEFA jeszcze nie identyfikowała spotkania między tymi krajami jako zagrożenia, ale spodziewali się tego sami Ormianie oraz Azerowie. Negocjacje co do rozegrania dwumeczu trwały długo. Ormianie deklarowali chęć przyjazdu do Baku oraz przyjęcie reprezentacji Azerbejdżanu w Erywaniu, przy zapewnieniu całkowitego bezpieczeństwa. Azerowie z kolei wetowali propozycję, ze względu na zbyt duże ryzyko zaognienia konfliktu społecznego po własnej stronie. Ormianie zaproponowali zatem, by rozegrać mecz przy pustych trybunach. Azerowie ponownie odmówili akceptacji takiego rozwiązania. Pojawił się więc pomysł meczu na neutralnym terenie. Azerska strona blokowała także i ten koncept. Parcie Ormian do rozegrania całego dwumeczu nie powinno jednak dziwić. W owym czasie, reprezentacja Armenii była w lepszej formie niż ich rywale. Potrafili w Erywaniu ograć późniejszego triumfatora grupy (Polskę) oraz zremisować z Portugalią 1:1. Azerowie panicznie bali się porażki, której znaczenie mogło wybiec daleko poza stadion. Z drugiej strony nacisk Ormian również nie powinien dziwić, gdyż ewentualne zwycięstwo wykorzystaliby do próby budowy kampanii wizerunkowej opartej o resentymenty powojenne oraz rewanżu w duchu sportowej rywalizacji – a znaczenie społeczne tego typu zabiegu mogłoby na nowo obudzić nastroje narodowe. Ostatecznie do obu spotkań nie doszło. Zbyt duże napięcie oraz brak porozumienia między Ormianami, Azerami i UEFA ostatecznie pogrzebał możliwość rozegrania historycznych pojedynków.
Biorąc pod uwagę wszystkie możliwe niebezpieczeństwa, UEFA podjęła decyzję, że drużyny narodowe i klubowe Armenii oraz Azerbejdżanu nie mogą zostać wylosowane do jednej grupy w żadnych rozgrywkach. Jest jednak pewien klub, który przywraca Azerbejdżan na mapę klubową Europy.
Klub z kaukaskiej Hiroshimy
Qarabağ FK – bo o tym klubie mowa – pochodzi z Agdam, czyli miasta, które geograficznie znajduje się w granicach spornego regionu, chodź leży tuż obok samego terenu Górskiego Karabachu. Agdam dzisiaj często określane jest jako „kaukaska Hiroshima” lub „miasto duchów”, które nie przetrwało nalotów armeńskiej armii podczas wojny. De iure miasto uznawane jest za azerskie, de facto kontrolowane jest przez Ormian. W takim środowisku ciężko o normalne funkcjonowanie klubu, który za czasów istnienia ZSRR nie dotarł do najwyższego szczebla, jednak zdołał w 1988 i 1990 roku zdobyć mistrzostwo regionu azerskiego. W 1993 roku zespół wyemigrował do stolicy Azerbejdżanu. Istniejący od 1951 klub dzisiaj rozgrywa swoje mecze w Baku i nie zapowiada się, aby w najbliższych latach wrócił do macierzystego miasta.
20-30 lat temu nikt nie przypuszczał, że pierwszym azerskim przedstawicielem w Lidze Mistrzów UEFA, co miało miejsce w sezonie 2017/2018, będzie klub akurat ze spornego regionu. Drużyna ta dzisiaj regularnie występuje w europejskich rozgrywkach i często wspomina się o niej w zachodnich mediach sportowych. Sytuacja sprawiła, że zespół ten stał się ambasadorem konfliktu. Fundamentalne znacznie zyskuje semantyka. Choć formalnie nazwa klubu brzmi Qarabağ FK, to często w relacjach tekstowych lub komentarzu meczowym wspomina się QarabağAgdam. Dodatkowo samo słowo „Qarabağ” oznacza po polsku „Karabach”. Buduje to jednoczesne skojarzenia Azerbejdżanu z miastem, co w ramach azerskich dyplomatycznych działań nation-branding ma ogromne znaczenie. Sukces sportowy łatwo identyfikować z pozycją państwa na świecie, regionem oraz miastem Agdam. Nazwa klubu tworzy zatem tożsamość azerską w miejscu o odmiennej strukturze etnicznej. Choć Agdam jest azerskim miastem, to w ogólnym ujęciu Górski Karabach już nie. W myśl koncepcji soft power w stosunkach międzynarodowych, która mówi, iż cel polityki zagranicznej państwa można uzyskać dzięki atrakcyjności kraju (kulturowej, społecznej lub np. właśnie sportowej), wyniki Qarabağ FK i częsta gra w europejskich pucharach ma bardzo duże znaczenie dla pozycji negocjacyjnej Azerbejdżanu w sprawie spornego regionu. Obok takich sportowych wydarzeń jak Igrzyska Europejskie z 2015 roku w Baku oraz obecność stolicy Azerbejdżanu jako miasta-gospodarza Euro 2020, wyniki najlepszego Azerskiego klubu powodują, że opinia publiczna na świecie jednoznacznie kojarzy Azerbejdżan jako administracyjnego właściciela regionu, choć struktura etniczna sugeruje inne rozwiązania. Sam klub także nie zapomina o konflikcie i na swojej stronie internetowej prezentuje kalendarium oraz przebieg wydarzeń, co jest nietypowym zabiegiem jak na klub piłkarski, jednak w zupełności zrozumiałym z punktu widzenia celów polityki Azerbejdżanu odnośnie Górskiego Karabachu.
Ormianin nie zagrał w finale Ligi Europy w Baku
Górski Karabach pozostaje pod jurysdykcją rządu nieuznawanej na świecie Republiki Górskiego Karabachu (obejmuje tereny dawnego NKAO oraz okupowane tereny – 7 dystryktów), która stale współpracuje w wymiarze politycznym, gospodarczym i wojskowym z Armenią. Polityki Armenii i RGK są ściśle ze sobą powiązane, czego dowodzi fakt, że Robert Kocharyan, pierwszy prezydent Republiki Górskiego Karabachu w latach 1994–1997, został następnie premierem Armenii od 1997 do 1998, a później jej prezydentem od 1998 do 2008 r. Ponadto RGK jest reprezentowana we wszelkich rozmowach pokojowych przez Erywań.
Zgodnie z polityką prowadzoną przez Azerbejdżan, każda osoba chcąca odwiedzić Górski Karabach, musi uzyskać azerską wizę. W przeciwnym razie trafia na czarną listę i staje się w Azerbejdżanie persona non grata. Przy okazji finału Ligi Europy UEFA w 2019 roku mieliśmy do czynienia z tego typu sytuacją. Jeden z klubów, Arsenal FC, nie mógł skorzystać ze swojego zawodnika Henrikha Mkhitaryana. Ormianin kilkukrotnie odwiedził Republikę Arcach, gdzie m.in. spotykał się z armeńskimi żołnierzami.
Przed finałem Ligi Europy UEFA w Baku pojawiły się doniesienia, że Mkhitaryan może po wylądowaniu w Baku zostać aresztowany. I chociaż trudno wyobrazić sobie taką sytuację, a władze Azerbejdżanu – przy osobistym zaangażowaniu ministra sportu – zapewniały, że zawodnikowi nic nie grozi zarówno ze strony służb państwowych, jak i niezadowolonych z jego przyjazdu Azerów, Mkhitaryan ostatecznie w Baku nie zagrał. Bardziej niż w kontekście obaw o własne bezpieczeństwo, należy tę sytuację rozpatrywać jako kolejną manifestację polityczną. Wszak dzięki jego absencji o kaukaskim konflikcie zrobiło się głośno, a w roli antagonisty wystąpił Azerbejdżan. Ormianie z satysfakcją przyjęli decyzję kapitana swojej piłkarskiej reprezentacji.
W sprawie spornego regionu nie brakowało także gestów ze strony armeńskiej. 3 października 2019 roku w ramach meczu fazy grupowej Ligi Europy UEFA między F91 Dudelange a wspomnianym Qarabağ FK doszło do incydentu z flagą Republiki Arcach, która była przyczepiona do drona, który pojawił się nad murawą w trakcie meczu. Ta sama flaga była wywieszona podczas meczu eliminacyjnego do Ligi Europy UEFA 17 lipca 2019 roku między Piastem Gliwice a BATE Borysów. Sprawa jest więc obecna w przestrzeni sportowej również dzięki działaniom strony armeńskiej. Te jednak są niewystarczające w porównaniu do działań działań Azerbejdżanu.
W XXI wieku Azerowie zorganizowali już ponad 30 międzynarodowych imprez sportowych. Każde z tych wydarzeń wpisuje się w politykę wizerunkową Azerbejdżanu, a przestrzeń sportowa jednoznacznie i aksjologicznie generuje pozytywne odczucia. Soft power Azerów przy wykorzystaniu wydarzeń sportowych długofalowo wpływa na globalną opinię publiczną w kwestii Górskiego Karabachu. Dodatkowo, na co warto zwrócić uwagę, w wielu tych wydarzeniach brali udział sportowcy z Armenii. I chociaż trybuny nierzadko reagowały na ich występy gwizdami, to do politycznych czy ksenofobicznych incydentów nie dochodziło.
Ani Armenia, ani Azerbejdżan nie zagrają na przeniesionym na przyszły rok Euro 2020. W Baku zostaną jednak rozegrane cztery turniejowe spotkania. Bardzo interesująco zapowiada się polityczna manifestacja oraz symbolika gestów wokół meczów reprezentacji Turcji, która na pewno rozegra dwa spotkania (z Walią oraz Szwajcarią) właśnie w Baku.
Sojusznicy w Ankarze i Moskwie
Według doniesień strony armeńskiej, czynny udział w obecnych działaniach operacyjnych biorą Turcy, którzy wspierają Azerów. Baku zaprzecza tym informacjom, jednakże i tutaj uwagę zwraca wątek sportowy, a mianowicie wyraz poparcia dla Azerbejdżanu ze strony tureckiego klubu Galatasaray SK. We własnych mediach społecznościowych klub ze Stambułu wyraził poparcie dla walki Azerbejdżanu pisząc: Jeden naród, dwa państwa. Jesteśmy z naszymi braćmi! – sugestia jest wyraźna, po której stronie jest strona turecka – choć to nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne i historyczne oraz ogólne dobre relacje między Ankarą i Baku.
Z drugiej strony napływają już doniesienia, iż Armenia wystąpiła do Kremla o wsparcie w konflikcie. Choć Rosja utrzymuje poprawne relacje z obiema stronami konfliktu, to ze względu na sojusz między Erywaniem a Moskwą w ramach Organizacji Układu o Zbiorowym Bezpieczeństwie oraz Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej wydaje się, że Armenia zyska silnego partnera w sporze.
Konflikt ponownie eskalował, jednak tym razem osiągnął poziom podobny do tego z lat 90. co wiele mówi o obecnym nastawieniu rządów w Baku oraz Erywaniu. Doniesienia z Armenii informują, że tamtejsze ligi zostały zawieszone, a mecz eliminacyjny pomiędzy Araratem-Armenia a Crveną Zvezdą Belgrad może zostać przeniesiony do Belgradu. Z takim samym bagażem emocjonalnym i niewątpliwą presją podejdą do gry zawodnicy Qarabağu FK w meczu z Legią Warszawa. Kolejny ewentualny sukces na arenie europejskiej, jakim niewątpliwie jest awans do fazy grupowej Ligi Europy UEFA, pozwoli kontynuować narrację azerskości spornego regionu mimo jego odmienności etnicznej. Tymczasem na miejscu trwać będą działania militarne przy współudziale głównych sojuszników, a które będą pchały obie strony w kierunku pogłębiania kryzysu. Obserwować będzie zatem można miks hard power – soft power, od wyniku którego zależy przyszłość nie tylko pojedynczych okupowanych/odzyskiwanych miast, lecz całego regionu. Nie ulega bowiem wątpliwości, iż tego rodzaju eskalacja agresji między Armenią oraz Azerbejdżanem nie jest na rękę Ankarze i Moskwie, którym zależy na utrzymaniu dwóch skonfliktowanych państw nie w fazie „aktywnych działań”, lecz tylko „gotowości”.
[1] Z. Rokita, Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018, str. 122
Autorzy:
Michał Banasiak – Dziennikarz Polsat News, współpracownik Instytutu Nowej Europy. Były wysłannik redakcji zagranicznej TVP. Absolwent stosunków międzynarodowych i studiów wschodnich Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Aleksander Olech – Specjalista w dziedzinie terroryzmu i bezpieczeństwa w Europie, a także międzynarodowych konfliktów zbrojnych i migracji. Obecnie doktorant nauk o bezpieczeństwie w Akademii Sztuki Wojennej. Prezentował swoje badania na międzynarodowych konferencjach m.in.: w Wielkiej Brytanii, Francji, Turcji oraz na Ukrainie.
Mieszko Rajkiewicz – Doktorant na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalista z zakresu polityzacji i globalizacji sportu. Prowadzi badania dotyczące dyplomacji sportowej oraz znaczenia „soft power” we współczesnym sporcie.
JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Comments are closed.