W niecały rok po poprzedniej wizycie (25-26 marca 2022) Joe Biden ponownie odwiedził Polskę. Według oficjalnych deklaracji Prezydent USA miał przylecieć 21 lutego wyłącznie do Polski, a podróż miała mieć trzy cele: spotkanie bilateralne z Prezydentem RP Andrzejem Dudą, wzięcie udziału w szczycie państw Bukaresztańskiej Dziewiątki (B9) oraz wygłoszenie publicznego przemówienia w rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Niespodziewanie jednak i prawdopodobnie w ostatniej chwili Biden podjął jednak decyzję, że bezpośrednio przed przylotem do Warszawy złoży niezapowiedzianą wcześniej wizytę w Kijowie, do której doszło w poniedziałek 20 lutego.
Kijów
Biorąc pod uwagę, że Ukraina faktycznie znajduje się w stanie wojny z Rosją, a całe terytorium tej pierwszej jest permanentnie ostrzeliwane za pomocą rakiet oraz dronów, to pojawienie się amerykańskiego prezydenta w Kijowie należy uznać za bezprecedensowy akt odwagi (bez porównania z wizytami prezydentów w Afganistanie, Iraku oraz wizytą Donalda Trumpa w strefie zdemilitaryzowanej na granicy obu Korei) oraz spektakularny przejaw poparcia politycznego dla Ukrainy, która nie jest sojusznikiem traktatowym Stanów Zjednoczonych. Do spotkania Joe Bidena z Wołodymyrem Zelenskim doszło na dzień przez planowanym dorocznym wystąpieniem o stanie państwa prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.
Biden zadeklarował w Kijowie dalsze, niegasnące wsparcie dla Ukrainy, zapowiedział nałożenie dalszych sankcji oraz przekazanie kolejnej pomocy wojskowej w wysokości ok. 500 mln dolarów.
Zapewnienia te jednak nie stanowią esencji wyprawy Bidena na Ukrainę, gdyż najważniejszy jest jej wymiar symboliczny oraz demonstracja polityczna pod adresem Rosji. Do historii prawdopodobnie przejdzie spacer obu przywodców ulicami Kijowa, podczas gdy w tle słychać dźwięk syren alarmowych.
Warszawa
Kolejnym etapem prezydenckiej podróży Joe Bidena była rozmowa z Andrzejem Dudą, po której nastąpiło spotkanie delegacji USA oraz Polski na wysokim szczeblu. Stosunki pomiędzy oboma państwami przeżywają obecnie okres rozkwitu, obie strony są świadome szerokiej wspólnoty interesów, a w kluczowych tematach panuje jedność, dlatego oficjalne komunikaty nie sugerują, aby doszło do przełomowych decyzji w jakimkolwiek obszarze. Należy się jednak spodziewać, że tematy sporne, które wybrzmiały mocno na początku kadencji Joe Bidena nie znikną z amerykańskiej agendy, nawet jeśli znajdują się one na dalszym planie. Warto podkreślić, że nawet najlepsza atmosfera rozmów, bardzo podobna percepcja zagrożeń oraz niekwestionowane zasługi, którym towarzyszy przychylna opinia o Polsce w amerykańskich elitach i społeczeństwie nie zastąpią realnego potencjału, choć oczywiście działają na korzyść Warszawy.
Wbrew obiegowym opiniom Polska nie stała się głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie, choć jej percepcja otoczenia międzynarodowego jest traktowana z większą przychylnością.
W oświadczeniu strony amerykańskiej ze spotkania Bidena z Premierem RP Mateuszem Morawieckim zwraca uwagę passus o współpracy w obszarze Indo-Pacyfiku – warto zadać sobie pytanie o szczegóły oraz w jaki sposób Polska mogłaby przyczynić się do powstrzymywania znacznie potężniejszej od Rosji Chińskiej Republiki Ludowej.
Po rozmowach w Pałacu Prezydenckim Joe Biden wygłosił przemówienie (oficjalna nomenklatura Białego Domu to „uwagi” („remarks”)). Częste próby porównywania tegorocznego wystąpienia z ubiegłorocznym należy uznać raczej za bezcelowe. Obie mowy miały podobny charakter – podniosły, uroczysty, podkreślały dotychczasowe działania i osiągnięcia w zakresie jedności sojuszniczej oraz pomocy dla Ukrainy, obfitowały w wyrazy wsparcia i solidarności, a także przekonywały o bezterminowym charakterze udzielanego wsparcia, zwłaszcza militarnego. Przekaz ten, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać banalny, czy wręcz wyświechtany (na czele z wielokrotnym podkreślaniem wagi art. 5 traktatu waszyngtońskiego dot. kolektywnej obrony), nie jest absolutnie pusty (czego dowiodła polityka USA i innych państw NATO z ostatnich kilkunastu miesięcy), jednak powinien być na bieżąco aktualizowany i odnawiany, gdyż szerokie poparcie międzynarodowe dla Ukrainy niekoniecznie jest dane raz na zawsze i należy o nie stale zabiegać. Joe Biden zapowiedział, że w roku 2024 r. zorganizuje szczyt państw NATO w Stanach Zjednoczonych w 75. rocznicę powołania Sojuszu do życia.
Konkluzje
Stany Zjednoczone, które podczas prezydentury Joe Bidena pewnie stoją na czele szerokiego, choć niejednolitego frontu poparcia dla sprawy ukraińskiej i przewodzą międzynarodowym wysiłkom na rzecz utrzymania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, bardzo dużo zainwestowały w Kijów począwszy od 2014 r., a zwłaszcza od roku 2021 – zarówno w obszarze wojskowym, ekonomicznym, dyplomatycznym, jak i wizerunkowym. Można śmiało stwierdzić, że ewentualna porażka Ukrainy w starciu z Rosją byłaby nie tylko najpoważniejszym jak dotąd, siłowym podważeniem obecnego porządku międzynarodowego, ale godziłaby również w wiarygodność Waszyngtonu. Ruchy podejmowane przez administrację Joe Bidena są tym bardziej odważne i potrzebne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że po ostatnich wyborach do Kongresu w listopadzie 2022 r. większość w Izbie Reprezentantów objęła Partia Republikańska, której skrzydło sympatyzujące z Donaldem Trumpem wywiera większy niż w poprzednich latach wpływ na politykę partii. Choć absolutnie nie można wykluczyć oporu w Kongresie wobec dalszych proukraińskich inicjatyw obecnej administracji, to coraz bardziej dostrzegalny maksymalizm Joe Bidena potencjalnie stawia opozycję w trudniejszym położeniu. Podobny efekt zapieczętowania poparcia Zachodu dla Ukrainy miały zapewne odegrać wizyty Wołodymyra Zelenskiego w Waszyngtonie w grudniu 2022 r. (z przemówieniem Prezydenta Ukrainy do Kongresu) oraz w Londynie (przemówienie do brytyjskiego parlamentu), Paryżu i Brukseli w lutym 2023 r.
Nie sposób nie wspomnieć również o innym kierunku amerykańskiej antyrosyjskiej ofensywy dyplomatycznej – podczas ubiegłotygodniowej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Wiceprezydent USA Kamala Harris oznajmiła, że Stany Zjednoczone formalnie ustaliły, że Rosja dopuściła się zbrodni przeciwko ludzkości na Ukrainie. Przekaz ten został powtórzony w komunikacie Departamentu Stanu. Administracja Joe Bidena podejmuje tym samym wielotorowe wysiłki mające na celu z jednej strony wywarcie maksymalnej presji na Rosję, już nie tylko ekonomicznej czy wojskowej, a z drugiej zwiększenie presji na sojuszników oraz opozycję wewnątrz Stanów Zjednoczonych. Utrzymanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy przesądzić może nie tylko o przyszłości obecnego porządku międzynarodowego oraz wiarygodności USA, ale także o ocenie dorobku Joe Bidena, dla którego cel ten stał się jednym z centralnych w jego agendzie zagranicznej i w którego realizację wydaje się być zaangażowany nie tylko politycznie czy strategicznie, ale również osobiście.
Foto: PAP
Comments are closed.