Dla Europy, a w szczególności dla Polski i innych państw wschodniej flanki NATO, strategiczna obecność USA na starym kontynencie ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa militarnego, i zależność ta, choć prawdopodobnie w mniejszej skali, będzie utrzymywać się jeszcze przez długi czas. Dlatego też trwałość amerykańskiego zaangażowania jest jednym z tych czynników, które muszą być śledzone ze szczególną uwagą.
Patrząc z tej perspektywy, sytuacja wydaje się jak dotychczas rozwijać w pozytywnym kierunku. Obecny stan relacji transatlantyckich, zwłaszcza na tle licznych turbulencji z bliższej i dalszej przeszłości, można określić jako bardzo dobry, a zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Europie jawi się jako solidne i trwałe – mające mocne oparcie nie tylko w wyjątkowo proatlantyckiej obecnej j administracji, ale – jak dotychczas również w Kongresie i wśród ogółu Amerykanów[1]. Co więcej, pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę, idąca w parze z podwyższonym zagrożeniem dla innych państw regionu, nie wyłączając członków NATO, stała się dodatkowym czynnikiem, który przyczynił się do rewitalizacji i konsolidacji Sojuszu Północnoatlantyckiego, a zarazem umocnienia wiodącej w nim roli Stanów Zjednoczonych. W odpowiedzi na te wyzwania USA stały się najważniejszym dostawcą broni dla Ukrainy, a liczebność amerykańskich sił zbrojnych na kontynencie europejskim osiągnęła nienotowany od lat poziom przekraczający 100 tysięcy żołnierzy.
Z drugiej strony, na tym pozytywnym obrazie widoczna jest już pewna rysa – która, co ważniejsze – wyraźnie się pogłębia. Chodzi o kontestację polityki zwiększonego zaangażowania w Europie przez szybko rosnącą, choć wciąż stanowiącą wyraźną mniejszość, część Partii Republikańskiej.
Trend ten w dużym stopniu wpisuje się zresztą w głębsze zmiany w łonie tego ugrupowania, a dotyczą one, poza licznymi sprawami krajowymi, ogólnej wizji roli i aktywności Stanów Zjednoczonych w świecie. Niestety należy się liczyć z tym, że nurt sprzeciwu wobec większego zaangażowania w sprawy bezpieczeństwa Europy, zwłaszcza w przypadku działań pociągających za sobą poważniejsze wydatki lub inne skutki materialne, będzie w szeregach Partii Republikańskiej w najbliższym okresie się rozszerzał. Wynika to przede wszystkim ze zmian w wewnątrzpartyjnym układzie sił, w którym pozycja tradycyjnych, proatlantyckich republikanów dość wyraźnie osłabła na rzecz bardziej radykalnego skrzydła partii, gdzie dość powszechne są postawy izolacjonistyczne.
Ma to istotne znaczenie w kontekście spodziewanej wygranej Partii Republikańskiej w wyborach do Kongresu w listopadzie 2022, a także wyborów prezydenckich dwa lata później, w których prawdopodobnym kandydatem GOP jest Donald Trump.
Z punktu widzenia strategicznych interesów Polski, w krótkiej i średniej perspektywie czasowej problem ten można sprowadzić do dwóch odrębnych, choć do pewnego stopnia powiązanych kwestii. Pierwszą jest utrzymanie, o ile nie zwiększenie, amerykańskiej pomocy militarnej dla Ukrainy, dzięki której kraj ten będzie mógł co najmniej uniknąć wojennej klęski, skutkującej utratą istotnej części terytorium oraz większych szans na normalne funkcjonowanie i przyszły rozwój, a jednocześnie Rosja zostanie bardzo poważnie osłabiona. Druga kwestia to kontynuacja silnego zaangażowania USA w Sojuszu Północnoatlantyckim, w tym zwłaszcza utrzymanie przez niezbędny czas okresowo zwiększonej obecności militarnej w Europie, między innymi w Polsce. To skala i charakter działań USA właśnie w tych obszarach będą mieć największy wpływ na bezpieczeństwo naszego kraju oraz innych państw leżących w bliskim sąsiedztwie Rosji. Dlatego też przyjrzymy się im bliżej. Poniższa analiza zostanie ograniczona do polityków i wyborców Partii Republikańskiej, gdyż postawa Demokratów pozostaje zaskakująco niezłomna i jednomyślna w swym poparciu dla walczącej Ukrainy oraz bliskiego sojuszu z Europą.
Pomoc dla Ukrainy
Po lutowej rosyjskiej agresji na Ukrainę, obie partie w Kongresie były początkowo niemal jednomyślne w potępieniu tej napaści oraz konieczności pomocy dla jej ofiary. Jednak już po paru tygodniach wojny poparcie Republikanów dla wsparcia Ukrainy zaczęło się lekko kruszyć. Sprzeciw wobec kolejnych ustaw i uchwał związanych z konfliktem ukraińskim dotyczył zdecydowanej mniejszości republikańskich prawodawców, jednak niemal z każdym kolejnym głosowaniem był on coraz większy[2], rosnąc niczym kula śniegowa. O ile w przeprowadzonym na początku kwietnia głosowaniu nad Ukraine Democracy Defense Lend-Lease Act jedynie 10 Republikanów w Izbie Reprezentantów głosowało przeciw, w parę tygodni później sięgającemu blisko 40 mld dolarów pakietowi pomocy dla Ukrainy sprzeciwiło się już 57 kongresmenów. Podobnie było w przypadku Senatu. Pierwsza z powyższych ustaw została przez tę izbę przyjęta bez głosu sprzeciwu, natomiast w przypadku drugiej 11 senatorów republikańskich było za jej odrzuceniem. Analogiczny trend miał miejsce w przypadku innych głosowań związanych z konfliktem, w tym dotyczących sankcji wobec Rosji.
Republikańskich kongresmenów głosujących „przeciw” można podzielić na dwie grupy. Pierwszą stanowi twarde jądro, złożone głównie z kilku członków Izby Reprezentantów, z których najbardziej radykalną i kontrowersyjną postacią jest Marjorie Taylor Greene z Georgii[3]. Ta grupa konsekwentnie sprzeciwia się pomocy Ukrainie w dużej mierze z powodów ideologicznych, choć często szermuje argumentem dotyczącym kosztów finansowych. Drugą grupę stanowią kongresmeni, którzy przyłączają się do opozycji wobec poszczególnych ustaw i uchwał związanych z konfliktem na podstawie ich indywidualnej oceny i zawartych w nich postanowień. Najczęściej podawanymi argumentami były wysokie koszty, konieczność koncentracji środków na pilnych potrzebach w kraju oraz zmniejszenie wzrostu zadłużenia, nadmierne obciążenie USA w stosunku do Europy oraz niechęć do przekazywania administracji Bidena zbyt dużych dyskrecjonalnych uprawnień.
Według niektórych obserwatorów, jesienią 2022 roku mogą się pojawić problemy z przyjęciem kolejnego pakietu pomocy dla Ukrainy, z uwagi na niechęć kongresmenów do głosowania w trakcie kampanii wyborczej za tak pokaźnymi wydatkami, niezwiązanym bezpośrednio z potrzebami amerykańskich obywateli[4]. Inni wskazują, że znacząca pomoc może zostać wstrzymana po wyborach, w wyniku prawdopodobnego zdobycia przez Republikanów większości przynajmniej w jednej, a może i obu izbach[5]. Wydaje się jednak, że przynajmniej ta ostatnia opinia jest przesadzona.
Nawet wśród republikanów, którzy wspierają i korzystają z poparcia Donalda Trumpa, bliskiego obecnie pozycji izolacjonistów, jest dużo zwolenników silnego wsparcia dla Ukraińców jako elementu ostrej polityki wobec Rosji.
Układ sił wewnątrz Partii Republikańskich po najbliższych wyborach zapewne dość istotnie się zmieni, jednak najprawdopodobniej nadal wyraźną większość będą mieć zwolennicy aktywnej i asertywnej polityki zagranicznej. A trzeba jeszcze pamiętać, że blisko połowę obu izb będą stanowić Demokraci, którzy jednolicie popierają wojskowe i ekonomiczne wspieranie Ukrainy.
Na ewolucję postawy części republikańskich kongresmenów warto patrzeć w kontekście nastawienia wyborców GOP do kwestii amerykańskiej pomocy dla strony ukraińskiej. Okazuje się, że wśród nich niechęć wobec tej pomocy również stawała się coraz większa. O ile na początku marca jedynie 13% republikańskich wyborców uważało, iż wsparcie USA dla Ukrainy jest zbyt znaczne, to w maju opinię tę podzielało już 27%[6]. Według sondażu przeprowadzonego w drugiej połowie lipca br., wprawdzie ponad 60% zarejestrowanych wyborców GOP opowiadało się za kontynuacją ekonomicznej i wojskowej pomocy dla Ukrainy, ale gdy w pytaniu pojawiła się kwestia kosztów finansowych ponoszonych przez amerykańskie gospodarstwa domowe, jedynie 50% z nich opowiedziało się za wspieraniem Ukrainy aż do zwycięstwa, podczas gdy 46% opowiedziało się za jak najszybszym pokojem z Rosją, nawet kosztem części ukraińskiego terytorium[7]. Dokładnie identyczny wynik przyniósł sondaż Gallupa z sierpnia tego roku, który pokazał ponadto, że według 43% Republikanów USA w sprawie Ukrainy robią zbyt dużo[8].
Wydaje się, że obserwowana zmiana nastawienia wyborców Partii Republikańskiej jest nie tylko skutkiem „znużenia” wojną oraz jej finansowo dokuczliwymi skutkami w postaci inflacji, ale też jest pokłosiem nieprzychylnego Ukrainie stanowiska części republikańskich polityków oraz prawicowych komentatorów. Te same bowiem sondaże pokazują, że wciąż większość ogółu Amerykanów, choć mniejsza niż na początku, nadal popiera pomoc dla Ukrainy, nawet za cenę pewnych wyrzeczeń.
Republikanie wobec NATO
Jeśli chodzi o drugie zagadnienie, czyli kwestię kontynuacji silnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w NATO, to tu pewne zmiany zaczęły się wcześniej. Już w okresie rządów Trumpa sceptyczny stosunek samego prezydenta do Sojuszu, choć rozmijał się z poglądami waszyngtońskiego establishmentu i większości Amerykanów, był podzielany przez znaczną część szeregowych Republikanów. Według przeprowadzonego w 2018 roku sondażu, 45% z nich miało o NATO niekorzystne zdanie, podczas gdy pozytywną opinię wyrażało jedynie 37%[9]. Co więcej, dokładnie tyle samo zwolenników GOP, po 38%, opowiadało się za pozostaniem w Sojuszu, jak i za jego opuszczeniem. Według podobnego badania przeprowadzonego na zlecenie tych samych ośrodków, trzy lata później stosunek Republikanów do NATO jeszcze się lekko pogorszył – 46% opinii negatywnych przy 34% pozytywnych[10].
Z kolei według sondażu Gallupa z pierwszej połowy lutego 2022 roku, czyli okresu tuż przed rosyjską napaścią na Ukrainę, 65% Republikanów uważało, że NATO kiepsko sobie radzi z rozwiązywaniem problemów, przed którymi stoi, podczas gdy pozytywną opinię Sojuszowi w tej kategorii wystawiło jedynie 27%. Dla porównania, proporcje wśród Demokratów były niemal dokładnie odwrotne (70% ocen pozytywnych, 26% negatywnych). W tym kontekście nie może dziwić, że łącznie połowa Republikanów była albo za obniżeniem amerykańskiej aktywności w sojuszu (28%), albo za jego całkowitym opuszczeniem (22%), podczas gdy jedynie 9% opowiedziało się za zwiększeniem zaangażowania USA w NATO.
Po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie poglądy Republikanów dotyczące zagrożenia ze strony Rosji uległy jednak dość istotnym zmianom, przez co, jak wynika przynajmniej z niektórych badań, wzrosła ich akceptacja dla działań USA mających na celu jej powstrzymanie. Na przykład w maju 2022 roku, według jednego z sondaży, 60% republikańskich respondentów zgadzała się na stacjonowanie dużych sił amerykańskich w państwach NATO leżących w pobliżu Ukrainy, a jedynie 27% było temu przeciwne[11]. To duże poparcie dla zwiększonego zaangażowania w Europie może okazać się jednak przejściowe.
Silny sceptycyzm wobec NATO dużej części republikańskich wyborców długo nie przekładał się w poważniejszy sposób na faktyczne decyzje polityczne względem Paktu. Niezależnie od stanowiska samego Trumpa, jego administracja była zdecydowanie za silną amerykańską obecnością w NATO. To samo dotyczy ogromnej większości republikańskich polityków w Kongresie, nawet jeśli podzielali wiele zastrzeżeń prezydenta odnośnie dotychczasowego funkcjonowania Sojuszu.
Jednakże, wiosną 2022 roku pojawiły się sygnały, które według niektórych obserwatorów wskazywały wręcz na odwracanie się Partii Republikańskiej od NATO i będących jego podstawą silnych więzi transatlantyckich[12]. Na szczęście dla Polski i innych państw polegających na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa, opinie te okazały się przesadzone. Wszystko wskazuje na to, że wciąż przygniatająca większość kongresmenów GOP popiera NATO jako takie, natomiast w wielu przypadkach poparcie to nie jest już niemal bezwarunkowe, jak to było kiedyś. Ponadto, obecnie większą rolę zdają się = odgrywać kwestie związane bardziej z przekonaniami politycznymi i światopoglądowymi niż sprawami dotyczącymi core business Sojuszu. Na przykład część republikańskich kongresmenów wyraziło swój sprzeciw wobec idei powołania w ramach NATO Centrum Demokratycznej Odporności (Center for Democratic Resilience) z obawy, że instytucja ta będzie niepotrzebnie ingerować w debatę publiczną w państwach członkowskich.
Dobrym probierzem obecnego stosunku Republikanów do NATO jest kwestia akcesji Szwecji i Finlandii. Uchwałę popierającą przyjęcie tych państw jako nowych członków Paktu przyjęła już Izba Reprezentantów ogromną większością głosów.
Sprzeciw wyraziło 18 Republikanów, co wprawdzie nie jest liczbą marginalną, ale stanowi ona znikomy procent wszystkich reprezentantów GOP[13]. W głosowaniu nad zatwierdzeniem tego aktu przez Senat, ostatecznie tylko jeden republikański senator zdecydował się zagłosować przeciw.
Spojrzenie w przyszłość
Fundamentalny dwudziestowieczny cel geopolitycznej strategii Stanów Zjednoczonych, jakim było niedopuszczenie do zdominowania starego kontynentu przez wrogiego hegemona, po zimnej wojnie płynnie przekształcił się w dążenie do „Europy całej, wolnej i żyjącej w pokoju”, podzielane niezmiennie przez obie amerykańskie partie przez ponad ćwierć wieku. Dzisiaj jednak wartość stworzonej w trakcie drugiej wojny światowej szczególnej więzi z Europą nie wydaje się już dla niektórych Republikanów oczywista. Frakcja ta stanowi wprawdzie jak na razie mniejszość, a jej skład jest dość płynny, niemniej błędem byłoby ją zignorować. Historia zna wiele przypadków, kiedy niewielkie i długo nieliczące się podmioty polityczne w sprzyjających dla nich okolicznościach zdobywały duże poparcie, a łączący izolacjonizm z domieszką populizmu reprezentanci prawego skrzydła Republikanów głoszą hasła, które mogą trafić na podatny grunt.
Wiele wskazuje na to, że rok 2022 może być dla Partii Republikańskiej przełomowy, gdyż w jej ramach wyraźnie zaczęły funkcjonować dwie, w dużej mierze przeciwstawne, wizje amerykańskiej polityki zagranicznej, promowane przez dwie konkurencyjne frakcje, a sprawa wsparcia dla walczącej Ukrainy stanowi pierwszą większą batalię pomiędzy tymi grupami[14].
O ile dotychczas przeciwnicy aktywnej polityki zagranicznej i obronnej byli nieliczni, rozproszeni oraz pozbawieni organizacyjnego i eksperckiego zaplecza, obecnie to wszystko się zmienia. Po prawej stronie Partii Republikańskiej tworzone są pisma, zakładane think-tanki, organizowane szkolenia dla młodych działaczy, aby w niedalekiej przyszłości być przygotowanym do realizacji alternatywnej, znacznie bardziej powściągliwej i skoncentrowanej na stricte narodowych interesach polityki zagranicznej[15]. Wokół tej dość mgliście jeszcze zarysowanej alternatywnej wizji polityki zagranicznej tworzy się środowisko, obejmujące kongresmenów, ekspertów i doradców, politycznych działaczy, biznesmenów, prawicowych komentatorów i przedstawicieli świata mediów, z gwiazdą konserwatywnej telewizji Fox Carlsonem Tuckerem na czele. W jakimś stopniu politycznym patronem tej frakcji będzie zapewne wciąż najpotężniejszy i najbardziej popularny wśród zwolenników GOP, choć jednocześnie nieprzewidywalny Donald Trump, który zdaje się skłaniać do postawy bliskiej izolacjonistom.
W tym momencie trudno jest jeszcze mówić o pozytywnym programie polityki zagranicznej tego dość heterogenicznego obozu, który umownie można nazwać izolacjonistycznym. Wynika to z faktu, że wyłonił się on w wyniku reakcji na bardzo kosztowną i ambitną politykę zagraniczną USA dwóch pierwszych dekad XXI wieku.
Wydaje się, że jedynym ważnym wyjątkiem od zasady unikania polityczno-militarnych interwencji oraz innych długotrwałych i kosztownych form zaangażowania w świecie ma być strategiczna rywalizacja z Chinami, postrzeganymi zresztą nie tylko jako poważny rywal USA do roli światowego lidera, ale również jako zagrożenie dla amerykańskiej gospodarki, a przez to i dobrobytu amerykańskich obywateli. Tutaj również można dostrzec wiele niejednoznaczności czy nawet sprzeczności. O ile walka z ekonomicznym zagrożeniem ze strony chińskiej konkurencji jest podkreślana przez wszystkich, kwestia potrzeby militarnej obrony Tajwanu przez USA nie jest tak klarowna. Innym paradoksem jest to, że najbardziej prochiński przywódca państwa w świecie zachodnim, Viktor Orban, jest zarazem chyba najbardziej popularnym europejskim politykiem na amerykańskiej prawicy.
Pomimo wsparcia ze strony byłego prezydenta nie wydaje się jednak, aby frakcja izolacjonistyczna mogła w przewidywalnej przyszłości nadawać ton stanowisku Republikanów w polityce zagranicznej. Raczej wciąż przewagę będą mieli zwolennicy bardzo asertywnej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, również wobec Rosji. Wśród nich trzon stanowić będą zapewne politycy uważani obecnie za centrowych, w tym b. ważni członkowie administracji Trumpa (M. Pompeo, M. Pence czy N. Haley) czy kongresmeni (np. M. Rubio, T. Cruz). Jastrzębi jednak nie brakuje też i w radykalnym skrzydle Partii Republikańskiej, które w sprawach polityki zagranicznej pozostaje bardzo heterogeniczne.
W związku z powyższym radykalny zwrot Partii Republikańskiej w kierunku izolacjonistycznym, a tym bardziej dotyczy to polityki zagranicznej USA jako takiej, wydaje się wciąż mało prawdopodobny w przewidywalnej przyszłości.
Z drugiej jednak strony w dwóch interesujących nas tu kwestiach – wsparcia Ukrainy w walce z Rosją oraz zaangażowania Stanów Zjednoczonych w NATO – można wskazać na trzy główne zagrożenia dla kontynuacji amerykańskich wysiłków w tych obszarach, przy czym w zdecydowanie większym stopniu dotyczą one pierwszego z nich. We wszystkich tych trzech przypadkach od czynników strategicznych czy geopolitycznych zdecydowanie ważniejszą rolę odgrywają kwestie materialne. W erze licznych wyzwań i „krótkiej kołdry” amerykańscy politycy mogą mieć rosnący problem z uzasadnieniem, sobie i swoim wyborcom, konieczności ponoszenia znacznych nakładów na bezpieczeństwo i pokój w Europie, która bądź co bądź jest bogatym regionem świata.
- Sytuacja w kraju. Stan amerykańskiej gospodarki jest zły. Podobnie jak wszędzie, portfele obywateli i przedsiębiorstw drenuje wysoka inflacja, a walka z nią może doprowadzić – zdaniem niektórych – do recesji. Do tego dochodzi historycznie bardzo wysokie i wciąż rosnące zadłużenie publiczne. To te problemy, a także niekontrolowana migracja przez granicę z Meksykiem oraz dramatycznie rosnąca w wielu miastach przestępczość, koncentrują głównie uwagę republikańskich kongresmenów i ich wyborców, i to przez ich pryzmat będą oni w coraz większym stopniu patrzeć na środki finansowe wydawane przez rząd federalny.
Trzeba się liczyć z tym, że w rosnącym stopniu będzie to też dotyczyć wydatków na wsparcie Ukrainy oraz odstraszanie Rosji na wschodniej flance NATO. Z tego punktu widzenia strategia administracji Bidena, aby wspierać Ukrainę pomocą wojskową „tak długo, jak będzie trzeba”, ale w ograniczonych dawkach, może ostatecznie okazać się błędna.
- Postawa Europy wobec wojny w Ukrainie. Zmęczenie wojną jest już wyraźnie widoczne na Zachodzie, przez co istnieje poważne ryzyko pojawienia się swoistego negatywnego sprzężenia zwrotnego pomiędzy USA a Europą. Jeśli z powodu rosnących kosztów konfliktu, silnie dotykających gospodarki i społeczeństwa, rządy państw europejskich zaczną redukować materialne wsparcie dla Kijowa albo wycofywać się z sankcji wobec Rosji, w USA prawdopodobnie pojawi się silna presja, aby Ameryka nie tylko nie kompensowała tych działań, biorąc jeszcze większe ciężary na swoje barki, ale sama również ograniczyła zaangażowanie. Już teraz amerykańscy politycy i komentatorzy wskazują, że pomoc USA jest niewspółmiernie duża biorąc pod uwagę gospodarczy potencjał Europy, a także fakt, że konflikt ten toczy się w obrębie jej granic.
Zresztą postawa części państw europejskich wobec wojny w Ukrainie, w końcu największego konfliktu zbrojnego w Europie od czasów drugiej wojny światowej, połączona z utrzymującym się wciąż nadmiernym poleganiem Europy na amerykańskim potencjale militarnym, budzi w USA silną frustrację[16]. Ukraina to w końcu kolejny z długiej listy konfliktów, w którym USA muszą angażować się wojskowo, nieproporcjonalnie mocno w stosunku do własnych interesów, tylko dlatego, żeby kompensować militarne słabości państw europejskich.
W sytuacji bardzo wysokiego i wciąż rosnącego długu publicznego oraz szeregu wielkich wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych, w USA szybko może pojawić się wola zasadniczej zmiany dotychczasowego status quo w relacjach transatlantyckich. Wbrew licznym prasowym i eksperckim komentarzom, zapowiedziane przez szereg państw europejskich pewne zwiększenie wydatków obronnych oraz wzmocnienie zdolności wojskowych, może już nie wystarczyć. Zwłaszcza, jeśli rzeczywiste inwestycje okażą się w praktyce mniejsze i będą przeciągać się w czasie. W obecnej sytuacji samo „odrobienie lekcji” w postaci osiągnięcia pułapu 2% PKB, to może być zbyt mało.
- Inne zagrożenia zewnętrzne. Najbardziej prawdopodobnym i najpoważniejszymzagrożeniem jest podjęcie agresywnych działań militarnych przez Chiny przeciwko Tajwanowi. Sytuacja wokół wyspy jest już teraz napięta, a zdaniem części amerykańskich ekspertów, to właśnie obecnie i w następnych kilku latach ChRL ma najlepsze „okienko możliwości” do agresji na Tajwan, a to z uwagi na korzystny dla nich aktualny układ sił wojskowych. Dalsze zaostrzenie sytuacji, a tym bardziej rozpoczęcie przez Pekin działań zbrojnych, grozi zepchnięciem problemów Europy w Waszyngtonie na dalszy plan.
Podsumowanie
Wszystko wskazuje obecnie na to, że choć izolacjonistyczne skrzydło w Partii Republikańskiej rozszerza swoje wpływy i staje się teraz bardziej zorganizowaną siłą, to jednak partia ta nie dokona zasadniczej rewizji swojego podejścia do polityki zagranicznej, i dotyczy to również specjalnej więzi z Europą, która od prezydenta Eisenhowera poczynając, była jednym z jego kluczowych elementów.
Istnieje natomiast ryzyko, że na skutek „przeciążenia” różnymi kryzysami i wyzwaniami, zostanie ograniczone zaangażowanie USA w Europie. W pierwszej kolejności dotyczy to pomocy dla walczącej Ukrainy, w dalszej wsparcia sojuszników z NATO w ramach polityki odstraszania Rosji. Jeśli jednak nic szczególnie dramatycznego się nie wydarzy w USA lub na świecie, a Ukraina będzie dalej dobrze radzić sobie na froncie, takiego obrotu sprawy przypuszczalnie uda się uniknąć.
Foto: Dan Keck/Flickr.com
[1] Zob. m. in. Transatlantic Trends 2021, German Marshall Fund of the US, Bertelsmann Foundation, s. 23; K. Frankovic, Americans tend to favor NATO by 48% to 28%,YouGov, June 14, 2021, https://today.yougov.com/topics/international/articles-reports/2021/06/14/americans-favor-nato-poll
[2] P. Kane, The list of Republicans opposing support for Ukraine is quickly growing,“Washington Post”, May 14, 2022.
[3] Do tego grona można zaliczyć też z pewnością zaliczyć Andy Biggsa, Dana Bishopa, Lauren Boebert, Matta Gaetz’a, Thomasa Massie i Chip Roya.
[4] A. Desiderio, P. McLeary, Ukraine gets top billing at NATO, but questions mount over West’s resolve,Politico, June 30, 2022
[5] J. Feldscher, Will Republicans Cut Off Ukraine?,Defense One, July 11, 2022
[6] M. Halpert, Small But Growing Share Of GOP Voters Think U.S. Is Doing 'Too Much’ To Aid Ukraine,
Forbes, May 19, 2022, https://www.forbes.com/sites/madelinehalpert/2022/05/19/27-of-republicans-think-us-is-doing-too-much-to-aid-ukraine-but-that-share-is-growing/?sh=62d9190444fd
[7] D. Smeltz, E. Sullivan, Few Signs of “Ukraine fatigue” Among American Public, Chicago Council on Global Affairs and Lester Crown Center on US Foreign Policy, August 2022, s. 3, 5
[8] M. Younis, Americans Back Ukrainian Goal of Reclaiming Territory, Gallup, September 15, 2022
[9] The Economist/YouGov Poll, July 8-10, 2018, s. 69.
[10] The Economist/YouGov Poll, July 6-8, 2021. Pomimo tego, co trzeba zaznaczyć, większość republikańskich respondentów twierdziło, że USA powinny wywiązać się ze swoich traktatowych zobowiązań pomocy sojusznikom w razie zagrożenia.
[11] Americans’ concerns about the war in Ukraine: wider conflict, possible U.S.-Russia clash, Pew Research Center, May 10, 2022, s. 8
[12] A. Parker, M. Sotomayor, I. Stanley Becker, Inside the Republican drift away from supporting the NATO alliance, The Washington Post (Online), Apr 29, 2022; J. Bernstein, Are Republicans Turning Against NATO?
Bloomberg, April 7, 2022, https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-04-07/are-republicans-turning-against-nato
[13] M. Jankowicz, 18 Republicans — including MTG, Matt Gaetz, and Lauren Boebert — voted against Sweden and Finland joining NATO,Business Insider, July 19, 2022.
[14] A. Desiderio, Ukraine aid splinters the GOP,Politico, May 17, 2022; C. Ecarma, How the Trump Era Is Dividing Republicans Over Ukraine Aid,Vanity Flair, May 12, 2022.
[15] Trumpism’s new Washington army, The Economist, July 9, 2022;L. Markay, Republicans plot foreign intervention pullback, Axios, May 23, 2022, https://www.axios.com/2022/05/23/republicans-plot-foreign-intervention-pullback
[16] M. Karnitschnig, To save NATO, destroy it,Politico.eu, June 30, 2022
JEŻELI DOCENIASZ NASZĄ PRACĘ, DOŁĄCZ DO GRONA NASZYCH DARCZYŃCÓW!
Z otrzymanych funduszy sfinansujemy powstanie kolejnych publikacji.
Możliwość wsparcia to bezpośrednia wpłata na konto Instytutu Nowej Europy:
95 2530 0008 2090 1053 7214 0001 tytułem: „darowizna na cele statutowe”.
Comments are closed.